piątek, 29 lipca 2022

Nad Adriatykiem - Piran i okolice

    Jak już wcześniej wspominałam, słoweńska linia brzegowa liczy sobie zaledwie 46 km, ale urokiem tutejsze wybrzeże dorównuje włoskiemu czy chorwackiemu. Aby z Lublany dotrzeć nad morze potrzebujemy około 1,5 godziny. Tu naprawdę jest wszędzie blisko. Co ciekawe, jadąc autostradą w pewnym momencie znajdziemy się niecałe 2 km od włoskiej granicy i 20 km od Triestu. Nic więc dziwnego, że Portorož (Portorose) i Piran to miejsca, w których można poczuć się całkiem jak we Włoszech, nawet napisy na budynkach są po włosku.  

  Portorož jest jednym z najpopularniejszych słoweńskich kurortów turystycznych. Swój rozwój i popularność zapewnia leczniczym właściwościom wody morskiej, z pomocy której korzystali już w XIII wieku benedyktyni. Pierwsi turyści pojawili się tutaj w XIX wieku, kiedy rozpoczęto leczenie dolegliwości reumatycznych z pomocą słonego morskiego błota. Natomiast pierwszy hotel wybudowano na początku XX wieku. 

  Plaże w okolicy są raczej skaliste, ale w Portorožu tylko część pozostawiono w stanie naturalnym. Niektóre fragmenty wybetonowano, natomiast w centralnej części nabrzeża urządzono plaże trawiaste i piaszczyste, chociaż zejście do wody jest nadal po kamieniach: 








   Do Piranu z Portoroża można dojść plażą, to zaledwie 3 kilometry. To niewielkie miasteczko, leżące na półwyspie o tej samej nazwie, jest jednym z najbardziej klimatycznych miejsc w Słowenii, nie tylko nad Adriatykiem. Podobnie jak wiele miast na Istrii, niegdyś był wenecką twierdzą i do dziś zachowało średniowieczny układ wąskich uliczek. Wiele budynków kształtem i zdobieniami przypomina zabudowę Wenecji, a na ich frontach często spotykamy lwy św. Marka. Typowo śródziemnomorskiego charakteru nadaje miastu położenie na zboczu porośniętego cyprysami i piniami pagórka, na którym wznoszą się widoczne z daleka fragmenty murów miejskich:




   Centralny plac miasta, Tartinijev Trg, został tak nazwany na cześć Giuseppe Tartiniego – wybitnego skrzypka i kompozytora, który w XVII w. urodził się w tym słoweńskim mieście. Plac utworzono po tym, jak zasypano istniejący w tym miejscu niewielki port rybacki. Na jego płycie stoi pomnik przedstawiający Giuseppe Tartiniego. Wokół placu znaleźć można najważniejsze budowle Piranu, m.in. urząd miejski czy dom wenecki o charakterystycznych oknach:




                                                                                                                                                        


    Z placu prowadzi w górę ulica IX Korpusu, którą docieramy do najwyżej położonej części miasta z murami obronnymi:





   






   W drodze powrotnej zaszłam do katedry św. Jerzego (San Giorgio albo sv. Jurija), patrona miasta, z wolnostojącą dzwonnicą. Świątynia datowana jest na XVII w.. We wnętrzu warto zwrócić uwagę na zdobiony, drewniany sufit:







 Jednak dużo większą atrakcją jest wolnostojąca dzwonnica, gdzie można wspiąć się na najwyższy poziom, ale nawet z placu przed kościołem podziwiać można rozległą panoramę Piranu i okolic, w tle widać nawet Triest (na ostatnim zdjęciu, za mną w tle):







   Oczywiście znowu zabrakło nam czasu na obejrzenie wszystkiego, co oferuje Piran, więc na koniec zapraszam na niezobowiązujący spacerek po mieście i nabrzeżu:

                       


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Ochryda i skarby Bizancjum

    Z wiedzania Ochrydy część druga. Będzie sakralnie i po bizantyjsku bogato, bo wschodnie kościoły z różnych wieków od lat darzę sentyment...