sobota, 11 sierpnia 2018

Kolejna perełka - Gradara

   Gradara to miejscowość w regionie Marche, która wygrała w tym roku konkurs na najpiękniejsze miasteczko we Włoszech. Plebiscyt organizowany jest co roku przez telewizję publiczną RAI. Moim zdaniem nagroda jest w pełni zasłużona.

  Dojechać tu można oczywiście samochodem, ale wystarczająco dobra jest publiczna komunikacja. Z Pesaro dojeżdża autobus 130 (z placu przed dworcem kolejowym - 6 minut po pełnej godzinie, z Piazzale della Liberta obok willi Ruggeri - 4 minuty później),  jedzie ok. 50 min., bilet 2,20 €. Powrót autobusem 131 spod zamku - 7 minut po każdej godzinie. Autobus zatrzymuje się też przy dworcu kolejowym w Cattolica, więc jeśli ktoś przebywający n.p. w Rimini zechce odwiedzić Gradarę, nie musi koniecznie jechać do Pesaro.

  Z przystanku prowadzi droga w górę. Warto spojrzeć za siebie, widoki są niezwykle piękne:

DSC08338

DSC08339

  Główną atrakcją turystyczną jest tu monumentalny średniowieczny kompleks obronny, usytuowany na malowniczym wzniesieniu (142 metry n.p.m.). Na samej górze znajduje się zamek, otoczony dodatkowym murem. Jego początki sięgają XII wieku, kiedy to znajdowała się tu niewielka wieża mieszkalno - obronna, wzniesiona na zlecenie rodu Malatesta. Całość otoczona jest blisko 800 metrowymi murami, które pięknie się prezentują od strony zewnętrznej:

DSC08340

DSC08341

DSC08342

DSC08343

   Wszystko to dokładnie można zobaczyć na planszy. Numerki oznaczają tu kafejki i restauracje, widać więc, że turysta głodny stąd nie wyjdzie. Do twierdzy prowadzi kilka bram, obecnie funkcjonują dwie - od strony parkingu dla samochodów i od drogi prowadzącej od przystanku. Odpowiada to mniej więcej numerom 12 i 13:

DSC08339a

DSC08345

DSC08346

   W rękach przedstawicieli rodu Malatesta twierdza, znacznie już rozbudowana, pozostawała do połowy XV wieku, kiedy to zamek przejął  arystokratyczny ród Sforzów. Wkrótce potem, z inicjatywy Giovanniego Sforzy, dawna warownia przekształcona została w okazałą renesansową rezydencję mieszkalną. Sforza przeprowadził przebudowę najpierw dla swojej młodziutkiej żony Lucrezii Borgia, a potem dla kolejnej małżonki Ginevry Tiepolo. W kolejnych wiekach posiadłość przechodziła wielokrotnie z rąk do rąk, będąc w posiadaniu rodu Borgia, Della Rovere czy słynnej rodziny Medyceuszy. W połowie XX wieku przeprowadzona została gruntowna renowacja zamku, zniszczonego między innymi przez trzęsienie ziemi. Dawną świetność przywrócono wówczas także mocno zaniedbanym wnętrzom. Obecnie w murach warowni ma swoją siedzibę Muzeum Historyczne, w którym obejrzeć można m.in. bogatą kolekcję pamiątek związanych z zamkiem, rekonstrukcje strojów z epoki, narzędzia tortur czy maszyny oblężnicze.

   Według legendy to właśnie w murach tego zamku rozegrała się tragiczna historia miłosna, opisana przez Dantego w "Boskiej komedii". Pod koniec XIII wieku Francesca da Rimini poślubiła Giovanniego Malatestę. Małżeństwo było zaaranżowane przez rodziców pary - jego celem było połączenie dwóch liczących się rodów. Francesca pokochała jednak innego mężczyznę - Paola Malatestę, brata swojego małżonka. Młodzi wdali się w romans. Gdy Giovanni dowiedział się o zdradzie, wymierzył kochankom najsurowszą karę - pozbawił ich życia. Dante umieścił Francescę i Paola w drugim kręgu Piekła. Historia ich miłości zainspirowała również m.in. Boccaccia.

   Gradara jest dużo mniejsza od San Marino, ale trochę je przypomina. Jest bardzo zadbana, zachwyca wąskimi uliczkami i zaułkami. Jeśli komuś podoba się klimat średniowiecznego miasteczka za murami, z twierdzą na szczycie góry, a nie potrzebuje bezcłowych zakupów i w dodatku męczą go tłumy, to jest miejsce właśnie dla niego.

   Zapraszam na spacerek, komentarzy już będzie bardzo niewiele. Na początek powędrujemy dookoła, wzdłuż miejskich murów:

DSC08386

DSC08388

DSC08389

DSC08390

DSC08391

DSC08392

A teraz samo centrum miasteczka i jego główna ulica, widok na wieżę zegarową nad dolną bramą oraz rekonstrukcja wnętrza średniowiecznego domu:

DSC08347

DSC08348

DSC08349

DSC08350

DSC08351

Na tej uliczce znajdziemy XVI - wieczny kościół pod wezwaniem Najświętszego Sakramentu, ufundowany przez księżną Vittorię Farnese. Spoczywają w nim zwłoki rzymskiego męczennika z II w. n.e., świętego Klemensa:

DSC08352

DSC08354

DSC08355

Za kościołem można skręcić w prawo, powędrować bocznymi uliczkami i chłonąć klimat miejsca:

DSC08357

DSC08359

DSC08360

DSC08363

DSC08364

DSC08365

DSC08366

DSC08367

DSC08385

Jeżeli wrócimy na główną uliczkę, możemy udać się teraz w górę, w kierunku zamku:

DSC08369

DSC08370

DSC08371

   Tuż za bramą znajduje się kościół św. Jana Chrzciciela, zbudowany w roku 1290, przebudowany w wieku XVIII, z drewnianym XVII - wiecznym krucyfiksem, który jest uważany za wyjątkowy, ponieważ w zależności od tego, z której strony na niego patrzymy, widać inne oblicze Chrystusa i inną fazę agonii:

DSC08372

DSC08373

DSC08375

DSC08376

   Na zakończenie wycieczki trzeba było koniecznie skorzystać z bogatej oferty gastronomicznej. Nasz wybór padł na numer 6 z planszy, Al Giardino Segreto, ponieważ byłyśmy akurat blisko, a poza tym spodobała nam się nazwa. Stoliki stały faktycznie w sekretnym zakątku ogrodu, z dala od zgiełku ulicy, ale z pięknymi widokami na drugą stronę murów i na zamek:

DSC08378

DSC08381

DSC08383

DSC08384

   Mając więcej czasu warto też wejść do zamku, czy właściwie teraz już bardziej pałacu, jest tam sporo do obejrzenia. Ja obawiałam się jednak, że nie zdążymy w Cattolica na ostatni pociąg, który dawał szansę na powrót do hotelu w porze kolacji. Żałowałam bardzo, zwłaszcza że straciłam okazję (jak dotąd jedyną w ciągu dwóch lat) do posłużenia się legitymacją nauczycielską, która wyjątkowo jest tu honorowana (bilet za 4 € zamiast 8!). Ostatecznie więc, delektując się widokami, udałyśmy się na przystanek autobusowy. Odjechałyśmy punktualnie, również pociąg w Cattolica przyjechał o czasie, więc wycieczka zakończyła się szczęśliwie.

c.d.n.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Ochryda - klejnot Macedonii Północnej

    Przy okazji zwiedzania Albanii udało mi się spełnić jedno z moich marzeń. Kiedy przejeżdżałam przez Macedonię kilka lat temu i zwiedzała...