środa, 15 marca 2023

Puebla de los Ángeles

   Puebla leży na terenie Kordyliery Wulkanicznej na wysokości prawie 2200 m n.p.m., w zielonej dolinie między trzema najwyższymi wulkanami Meksyku: Popocatépetl, Iztaccíhuatl i Pico de Orizaba. Miasto zostało założone w 1531 roku przez arcybiskupa Santo Domingo Toribio Benavente jako Puebla de los Ángeles (Miasto Aniołów). Legenda głosi, że aniołowie zstąpili  z nieba, aby wskazać miejsce pod budowę miasta. Dziś mieszka tutaj ponad 2 miliony ludzi, a dobrze zachowane kolonialne centrum historyczne jest od 1987 roku wpisane na listę światowego dziedzictwa UNESCO.

  Zwiedzaliśmy Pueblę oczywiście z samego rana, jako że stanowiła pierwszy punkt planu. Czasu było niewiele, tylko 2 godziny, co ledwie pozwoliło obejść centrum. Zaczęliśmy od placu przed Teatro Principal, który jest najstarszym działającym teatrem w Ameryce. Funkcjonował od 1761 r. pod nazwą Corral de Comedias, potem jako Antiguo Coliseo i wreszcie - Teatro Principal. W 1902 r. spłonął, ponownie otwarto go po remoncie w 1940 r. Na drugim zdjęciu, pod tarczą, widoczna jest opowieść o inauguracji teatru:



  Stamtąd przeszliśmy do dzielnicy artystów i na Mercado de Artesanias El Parian. Fotogeniczne miejsce, o tej porze jeszcze dość puste: 




  Po drodze mijaliśmy kamienice o fasadach charakterystycznych dla kolonialnej zabudowy Puebli, w tym Museo Casa de Alfeñique (na pierwszym zdjęciu):




   Kolejny sympatyczny zakątek to Callejón de los Sapos (Aleja Żab), kolorowa i wyjątkowo urocza uliczka. Niegdyś, gdy wody miejscowej rzeki często wylewały, zalęgły się tutaj żaby. Dziś przypomina o tym symboliczna sadzawka:








   W drodze do centrum zabytkowej starówki mijamy kolejne barwne budynki, o fasadach pięknie ozdobionych ceramiką, wśród nich Casa de los Muñecos czyli Dom Lalek (na ostatnim zdjęciu:





   Przechodzimy też przez plac, który zdobią liczne murale:



   Przy okazji mała dygresja (cytat ze strony https://www.meksykpopolsku.pl/): "Meksykański muralizm to jeden z najważniejszych kierunków w sztuce Ameryki Łacińskiej. Powstał na początku XX wieku jako próba znalezienia wspólnej narodowej tożsamości po burzliwym stuleciu pełnym podziałów, wojen i rewolucji. W odróżnieniu od artystów z okresu Nowej Hiszpanii, meksykańscy muraliści nie naśladowali modeli europejskich, za to zaczęli podkreślać indiańskie korzenie, nowe symbole młodego państwa oraz rewolucyjne idee mające je uzdrowić. Dzisiaj miliony turystów podziwiają ogromne freski Diega Rivery w Pałacu Narodowym lub Ministerstwie Edukacji Publicznej. Na ulicach zaś możemy obserwować nowe trendy - street art, przez niektórych określany jest jako kolejna odsłona muralizmu."

    W końcu docieramy na główny plac Puebli (Zócalo). Przy jego południowej pierzei wznosi się katedra, natomiast przy północnej Portal Hidalgo oraz Portal Pałacu Miejskiego Puebla (siedziba Rady Miejskiej). Na razie nie wchodzimy do katedry, wnętrze zostawiamy sobie na zakończenie wycieczki:






   Na północ od głównego placu znajduje się Santo Domingo, kościół klasztorny dominikanów, a w nim jeden z najcenniejszych i najpiękniejszych zabytków Puebli. Chodzi o słynną Kaplicę Różańcową (La Capilla del Rosario), powstałą w latach 1650-90, która określana była mianem “domu ze złota” lub nawet “ósmego cudu świata”. Jest to najdoskonalszy przykład baroku nowohiszpańskiego. Niemal każdy zakamarek wnętrza wypełniają zdobienia wykonane ze stiuku, pozłacanego płatkami 24-karatowego złota. Na zdjęciach widać najpierw kościół dominikanów, a kaplicę dopiero na dwóch ostatnich:







   Następnie skierowaliśmy się na Calle de dulces de Santa Clara, czyli ulicę słodkości" świętej Klary, by kupić kilka słynnych słodyczy. Są to np. Camotes - słodkie cukierki na bazie ziemniaków, o różnych smakach i kolorach, ręcznie zawijane w kształcie cygar:



   Na plac Zocalo wróciłam nieco okrężną drogą, by przyjrzeć się Templo de la Compañía del Espiritu Santo, czyli kościołowi pod wezwaniem Świętego Ducha.

  Założyciele i pierwsi gospodarze świątyni, ojcowie jezuici, przybyli do Puebla de los Ángeles w 1572 r., a już w 1600 roku świątynia została ukończona i konsekrowana. Oczywiście przez kolejne lata była przebudowywana i modernizowana. Po 1767 roku stała się kościołem parafialnym, ponieważ jezuici zostali wygnani z Meksyku. Po ich powrocie w 1888 roku znów znalazła się pod ich opieką do 1978 roku, kiedy to została przekazana arcybiskupstwu. Wejść do kościoła się nie dało, więc są tyko zdjęcia z zewnątrz:



   Resztę czasu, jaka mi pozostała do odjazdu, spędziłam we wnętrzach katedry, a potem ruszyliśmy do Mexico City:






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Ochryda i skarby Bizancjum

    Z wiedzania Ochrydy część druga. Będzie sakralnie i po bizantyjsku bogato, bo wschodnie kościoły z różnych wieków od lat darzę sentyment...