poniedziałek, 2 września 2019

Chania, część 2

    Z bastionu Sabbionara kierujemy się w stronę ulicy Epimenidou, która potem zmienia nazwę na Kallergon. Prowadzi ona na skraj dawnej dzielnicy tureckiej, zwanej Splantzia. Stoją tam bardzo stare domy, w większości pochodzące z czasów jeszcze wcześniejszych, weneckich. Możemy skręcić w lewo w którąś z uliczek, najlepiej jakąś wąską i mało uczęszczaną, my wybraliśmy Odos Rianou. Wiele domów jest tam zaniedbanych, ale są też różne ciekawe zakamarki:




      Kierując się cały czas na południe dochodzimy do placu, zwanego Placem Splantzia albo Placem 1821 roku. Dziś jest to bardzo sympatyczne miejsce, zastawione kawiarnianymi stolikami, gdzie zatrzymaliśmy się na parę minut, by wypić pyszna kawę. Jednak jego historia jest dość ponura. Nazwa placu nawiązuje do jednego z największych powstań przeciwko Turkom na Krecie, które wybuchło po egzekucji biskupa Kissamos, Melchizedeka, powieszonego wraz z innymi duchownymi. Stało się to właśnie w tym miejscu, na platanie, który wciąż rośnie na placu. Obok niego znajduje się pomnik z tablicą, opisującą tamte wydarzenia:




   Warto tam zajść także, a może nawet przede wszystkim, ze względu na prawosławny kościół Agios Nikolaos, architekturą nawiązujący do poprzednich użytkowników (wieża i minaret). Wybudowany został dla dominikanów w okresie weneckim. W czasach osmańskich zamieniono go na główny meczet miasta, Hugar Tzamisi, i dobudowano minaret z dwoma balkonami:











   Wokół placu jest jeszcze kilka ciekawych zabudowań, a wśród nich maleńki renesansowy kościółek św. Rocha (San Rocco, 1630):






      Idąc dalej wzdłuż fasady kościoła San Rocco dochodzimy do kolejnej uliczki, pełnej tętniących życiem tawern i kawiarenek ze stolikami na chodniku, czyli Odos Sifaka, gdzie skręcamy w lewo. Po drodze można na chwilę zatrzymać się przy pozostałości murów miejskich, ewentualnie podejść nieco pod górę na wzgórze Kastelli, które było najwcześniej zamieszkałą częścią Chanii:








    Ulica Sifaka w tym miejscu zmienia nazwę na Karaoli ke Dimitiou i dochodzi do głównego deptaka - Chalidon. Na razie w niego nie sręcajmy, tylko przejdźmy dalej w tym samym kierunku uroczą uliczką Zampeliou, która wprowadzi nas do dzielnicy żydowskiej o nazwie Evraiki. Skręciwszy w lewo w Kondilaki, a następnie w prawo w wąski zaułek (na rogu jest tablica ze strzałką), dojdziemy do synagogi Etz Chaim. Pochodzi ona z XV wieku i jest jedyną bożnicą na Krecie, pełniącą nadal funkcję sakralną. Niestety nam się nie udało wejść do środka, ponieważ w soboty jest ona zamknięta. Szkoda, bo sądząc po zdjęciach w internecie, jest warta obejrzenia. Natomiast idąc ulicą Kondilaki prosto (bez skręcania do synagogi), dojdziemy do bastionu Schiavo, otoczonego kafejkami, wśród których jedna nosi nazwę Ela. Oczywiście właśnie tam zasiedliśmy na dłuższy odpoczynek przy truskawkowym sorbecie. Bardzo urokliwa okolica:






   Pora na spacer ulicą Chalidon, która skupia liczne zabytki. Zaczynamy od fontanny weneckiej, położonej przy jej północnym krańcu, na placu Wenizelosa,  oraz otaczających ją budynków:



    Stamtąd kierujemy się na południe, w stronę  katedry prawosławnej Panagia Trimartiri, formalnie pod wezwaniem Ofiarowania NMP. W tym miejscu istniał już w XI wieku bizantyjski kościół, który zniszczyli Wenecjanie, przekształcając go na magazyn dla klasztoru franciszkanów, znajdującego się nieopodal. Później Turcy urządzili tam fabrykę mydła, jednak w budynku nadal znajdowała się cudowna ikona Ofiarowania Maryi Panny. Legenda głosi, że gdy do studni wpadł synek paszy, jego ojciec zwrócił się do Maryi z błaganiem o ocalenie chłopca, obiecując w zamian zwrócić świątynię chrześcijanom. Czy powód był taki, czy inny, w roku 1850 na miejscu mydlarni rozpoczęto budowę kościoła, którą ukończono 11 lat później. Świątynia uległa zniszczeniu w 1897 r. podczas jednego z powstań, po czym odbudowano ją za pieniądze cara Rosji. Na zdjęciach katedra i jej najbliższe okolice:







    Okolica pełna jest weneckich kościołów i pałaców (niektóre w raczej  kiepskim stanie).  Po drugiej stronie ulicy, dokładnie naprzeciwko katedry, w XVI-wiecznym kościele św. Franciszka mieści się dziś Muzeum Archeologiczne, a kilkadziesiąt metrów dalej - Muzeum Folkloru i katolicka katedra Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny, do której wchodzi się z ulicy przez tę samą bramę. Ponadto obok katedry znajdują się pozostałości dawnej łaźni tureckiej (hamam):














   Zanim udamy się z powrotem na dworzec autobusowy, warto zobaczyć słynną Agorę, czyli halę targową, zbudowaną w 1911 roku na planie krzyża, na wzór podobnej konstrukcji w Marsylii:




   Z hali wróciliśmy na ulicę Chalidon, ponieważ do odjazdu naszego autobusu zostało jeszcze trochę czasu, po czym poszliśmy w stronę dworca przez Plac 1866 roku, z piękną studnią i pomnikami licznych bohaterów narodowych:







  Obejrzeliśmy w Chanii naprawdę dużo, chociaż spędziliśmy tu ledwie 5 godzin, 7,5 łącznie z dojazdem. Wracaliśmy autobusem o 15:30, ponieważ byliśmy umówieni w Rethymnie na 19-tą, a chcieliśmy jeszcze trochę odpocząć i odświeżyć się po podróży. Natomiast gdybyśmy chcieli wrócić na kolację, spokojnie można było zostać jeszcze 3 godziny dłużej i albo obejrzeć więcej (na przykład dzielnicę nadmorską Chalepa), albo spacerować wolniej i rozkoszować się pięknem tego miejsca. Kto wie, może tu jeszcze kiedyś wrócę?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Berat - miasto okien

     Kolejny cudowny dzień w Albanii spędziliśmy w Beracie, jednym z dwóch albańskich miast - muzeów, które jest w całości wpisane na listę ...