czwartek, 27 sierpnia 2020

Kninska tvrđava i małe Tisno

  Z Szybenika udaliśmy się do oddalonego o około 50 kilometrów Knina. Miasto leży niedaleko granicy z Bośnią i Hercegowiną oraz przy linii kolejowej z Zagrzebia do Splitu. Nazwa Knin po raz pierwszy pojawiła się w kronikach bizantyjskich w dziesiątym wieku, ale znaleziska archeologiczne (kilka grobów pochodzących z czasów rzymskich) dowodzą, że historia osadnictwa na tych terenach sięga czasów starożytnych, kiedy to Rzymianie założyli na tutejszych wzgórzach miasto Ninia. Dogodne położenie miasta, a zwłaszcza wyjątkowa pozycja strategiczna, sprawiły, że chorwaccy władcy wybrali Knin na swoją siedzibę. Aż do 1102 roku, a więc do momentu zawarcia przez Chorwatów unii personalnej z Węgrami, Knin był uważany za stolicę państwa, jego znacząca pozycja utrzymywała się jednak również po wspomnianej unii. Znajdowało się też tutaj biskupstwo. Do czasów współczesnych w miejscu siedziby biskupa, we wsi Biskupija, zachowały się szczątki pięciu średniowiecznych kościołów oraz fragmenty średniowiecznego cmentarza. W okolicy znajdują się też m.in. pozostałości rzymskiego obozu obronnego Burnum, monaster Krka czy wczesnośredniowieczny kościół crkva sv. Spasa.

  Na zwiedzanie miasta i wspomnianych wyżej atrakcji w okolicy zabrakło nam czasu, więc może dobrze byłoby tu kiedyś wrócić i spenetrować okolicę dokładniej. Tym razem musieliśmy się ograniczyć do jednego, ale za to najważniejszego zabytku. Zaledwie 100 metrów nad miastem, na szczycie stromej góry Spas, leży wyjątkowo dobrze zachowana twierdza Knin. Jest to jedna z największych budowli obronnych w Chorwacji i drugi co do wielkości obiekt wojskowy w Europie:


  Początki warowni sięgają jeszcze IX wieku czyli pierwszych lat istnienia państwa chorwackiego, a obecny kształt przybrała w początkach wieku XVIII. Jej najstarsza zachowana część powstała w czasach panowania Demetriusza Zvonimira, króla Chorwacji z 1076 roku, ale na przestrzeni wieków fort był stale rozbudowywany, dlatego też dziś zachwyca imponującymi rozmiarami. Ma 470 m długości, w najszerszym miejscu 110 m szerokości, a mury o łącznej długości około 2 km osiągają wysokość 20 m. Całość składa się z pięciu części: Donji Grad, Sredniji Grad, Gornji Grad, Kastel Knin i Juzni Grad.  

 Z twierdzy korzystali kolejno różni władcy, ale największy rozwój przeżyła za panowania Wenecjan, którzy przejęli ją od TurkówW środku znajduje się muzeum prezentujące skarby znalezione podczas prowadzonych tu wykopalisk archeologicznych, a także ubiory i broń z dawnych wieków. Na terenie fortecy jest też restauracja. 

   A teraz zapraszam na spacer po twierdzy. Na zakończenie - widoki z góry na okolicę:




















  Po powrocie z wycieczki, ponieważ był to nasz ostatni nocleg na wyspie Murter, wybraliśmy się na spacer po naszym Tisnie. Wcześniej nam się to nie udało z powodu codziennych bardzo późnych powrotów, kiedy to można było wyjść na spacer dopiero po obiadokolacji, podawanej ok. godziny 21. Tisno to urocze małe miasteczko z pięknymi kamiennymi domami, kościołami oraz wieloma historycznymi miejscami. Przodkowie dzisiejszych mieszkańców Tisna przybyli na wyspę Murter i zamieszkali we wschodniej jej części, a nazwa miasta pochodzi od nazwy małej zatoczki, gdzie się osiedlili. Miejscowa ludność od niepamiętnych czasów zajmuje się rolnictwem, głównie uprawą oliwek i winorośli. Turystyka zaczęła się tu rozwijać na początku XX wieku, a jako pierwsi turyści przybyli Czesi w 1923 roku. Dlatego teraz często miejscowi nazywają turystów "czechami".

  Tuż obok naszego hotelu znajduje się podnoszony most, łączący wyspę ze stałym lądem. Obok mostu cumują liczne żaglówki, które dodają temu miejscu sporo uroku. Po przeciwnej stronie widać drugą, lądową część miasta:





    Idąc bulwarem w stronę zachodnią minęliśmy mały i chyba nieczynny kościółek św. Rocha (kościół wotywny zbudowany w 1651, roku poświęcony patronowi od zarazy) oraz podziwialiśmy oświetlone zachodzącym słońcem wzgórze św. Andrzeja z kościołem z 1606 roku, pod tym samym wezwaniem:





  W końcu doszliśmy do miejsca, w którym zaczyna się deptak, wiodący do plaży św. Andrzeja. Jest to droga z malowniczymi widokami, sama plaża również jest bardzo ładna, choć, jak to w Chorwacji, skalista:





   W drodze powrotnej znaleźliśmy dróżkę, wiodącą do kościoła Sv. Andrije. Z bliska nie prezentował się tak ładnie, jak z dołu w żółtej poświacie, ale i tak mi się podobał. Dodatkową atrakcję stanowił piękny widok na Tisno:







  Wracając widzieliśmy jeszcze z daleka (niestety!!!) sanktuarium Matki Bożej Karavaja. Historia głosi, że jeden z przodków rodziny Gelpi w XVIII wieku przywiózł tu stary wizerunek Matki Boskiej, namalowany na drewnie w okolicach Bergamo, we Włoszech. Na obrazie widnieje napis „Bardzo cenny obraz, słynący cudami za przyczyną Najświętszej Maryi Panny z Karavaja, który przybył tu 26 maja 1432 roku i jest źródłem wielu łask“. Coroczne uroczystości 26 maja ściągają tam setki pielgrzymów:


  Czego jeszcze nie zobaczyliśmy? Podobno bogate rodziny z Włoch przyjeżdżały do Tisna i wraz z upływem czasu asymilowały się z miejscową ludnością. Z tamtego okresu zachowało się 11 willi, które można zobaczyć. Najbardziej znane spośród nich to: dom rodzinny Gelpi (z XVIII wieku), dom rodziny Banchetti (z XVIII wieku), dom rodziny Denari (z XIX wieku), pałac Katunaric (z XIX wieku) i pałac Mazzura. Pojęcia nie mam, gdzie one wszystkie mogą być, Google żadnego nie pokazuje, na nic takiego też nie trafiliśmy.

  Już całkiem po ciemku podeszliśmy pod kościół parafialny Świętego Ducha. To najstarszy kościół w mieście, wybudowany w 1548 roku. Znajduje się w nim rzeźba Matki Boskiej z Dzieciątkiem, będąca unikatem na skalę europejską – jedyną w swoim rodzaju figurą, pokrytą srebrem i złotem. Niestety o tej porze kościół był zamknięty:


    Na zakończenie jeszcze dwa wieczorne obrazki z Tisna:



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Berat - miasto okien

     Kolejny cudowny dzień w Albanii spędziliśmy w Beracie, jednym z dwóch albańskich miast - muzeów, które jest w całości wpisane na listę ...