sobota, 25 września 2021

Kanion Tary

    Po nocy spędzonej w Żabljaku czekały mnie niesamowite przeżycia. Pierwszy w życiu rafting i zjazd tyrolką. I to nie byle gdzie, tylko w kanionie Tary.

  Licząca sto czterdzieści dziewięć kilometrów Tara szczyci się mianem najdłuższej rzeki Czarnogóry. Swój początek ma w górach Komovi na wschodzie kraju. Następnie płynie przez około 140 kilometrów przez Czarnogórę, aż do granicy z Bośnią i Hercegowiną, gdzie łączy się z rzeką Pivą. Na odcinku 93 kilometrów wyżłobiła kanion, którego głębokość sięga nawet 1300 metrów, co czyni go najgłębszym kanionem w Europie i jednym z najgłębszych na świecie. Wąwóz ten znajduje się na terenie Parku Narodowego Durmitor, który objęty jest ochroną UNESCO.   

    Kanion i przerzucony przez niego most w miejscowości Đurđevića to jedno z najpiękniejszych miejsc w Czarnogórze. Właśnie z tego mostu jest najlepszy widok:










   Sam most też jest ciekawym obiektem. Zawieszony jest przeszło 170 metrów nad rzeką Tarą, ma pięć przęseł, a jego długość przekracza 360 metrów. Główny łuk ma rozpiętość 116 metrów. Wzniesiony został w latach 1937-1940. W momencie powstania był to największy żelbetowy most łukowy w Europie, a jego budowa wymagała ustawienia najwyższego na świecie drewnianego rusztowania. Niespełna rok po wybudowaniu mostu partyzanci próbowali wysadzić go w powietrze, chcąc odciąć drogę do Pljevlji czetnikom i oddziałom włoskim, ale uszkodzono zaledwie jeden łuk. Po wojnie most odbudowano i nadal zachwyca swoją szlachetną sylwetką:

  Oprócz podziwiania widoków zafundowałam sobie troszkę szaleństwa na pontonie. Trasa raftingu ma długość 18 km i pokonuje się ją w czasie około 2 godzin. Tę część kanionu cechuje największy spadek. Znajduje się tu sporo miejsc, gdzie nurt gwałtownie przyspiesza z powodu przewężeń i licznych progów. Na szczęście latem Tara jest dużo spokojniejsza, niż wiosną, ale i tak było sporo emocji, gdy nas rzucało parę metrów w dół albo gdy po uderzeniu w jakąś przeszkodę wykonywaliśmy pontonem obrót, a czasem nawet dwa. Wiosłowaliśmy ambitnie, ale z różnym skutkiem, więc bywało wesoło. Zatrzymaliśmy się także, by obejrzeć jeden z wodospadów na dopływie Tary. W sumie świetna zabawa:










  Po powrocie czekała nas jeszcze jena atrakcja - zjazd tyrolką nad kanionem wzdłuż mostu. Wysokość 170 m, odległość 840 m. Udało mi się zagłuszyć początkowe obawy i bardzo się cieszę, że się zdecydowałam. Wcale nie było strasznie, a widoki wspaniałe i taka pierwotna radość, że lecę :-) 




   I na tym kończę, pozostał nam jeszcze tylko 30-godzinny powrót do Polski. Czarnogóra pozostawiła pewien niedosyt, jak wszystkie odwiedzane miejsca, ale przywiozłam sporo dobrych wspomnień. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Ochryda i skarby Bizancjum

    Z wiedzania Ochrydy część druga. Będzie sakralnie i po bizantyjsku bogato, bo wschodnie kościoły z różnych wieków od lat darzę sentyment...