Odessa mnie zauroczyła. Miasto ma swoisty wdzięk i wcale nie przytłacza, choć to metropolia z prawie dwoma milionami mieszkańców i tłumem turystów. Panuje tu dziwny spokój i harmonia, klimacik trochę nostalgiczny i zdecydowanie wschodnioeuropejski. Na ulicach króluje moja ukochana secesja, ale sporo jest też budynków klasycystycznych, neorenesansowych czy eklektycznych. Widać, że miasto się rozwija, wiele kamienic i pałaców odrestaurowano, inne są właśnie w trakcie remontu (na pierwszym zdjęciu hotel Bristol jak malinowy torcik):
W pewnym momencie zobaczyłam coś, co wyglądało jak żaglowiec na dachu. Okazało się, że w tym budynku mieści się szkoła morska, chyba technikum, imienia Marinesko:
A to historyczny budynek poczty głównej:
Niezłe prezentuje się też tak zwany Pasaż, czyli przykryte przeszklonym dachem podwórko hotelu o takiej samej nazwie. Wygląda trochę jak miniatura galerii Wiktora Emanuela II w Mediolanie, ale przez nagromadzenie ogromnej liczby dekoracyjnych ornamentów i rzeźb na niewielkiej przestrzni wywarł na mnie nawet większe wrażenie:
W mieście powstały też nowoczesne hotele, apartamentowce czy biurowce, które zaskakująco dobrze wpisują się w historyczne otoczenie:
Z całą pewnością warto tu przyjechać, szczególnie że klimat też jest przyjazny, przez większą część roku jest ciepło, a latem wręcz upalnie. Spacer uprzyjemniają liczne parki i skwery, wzdłuż szerokich ulic rosną drzewa dające dużo cienia, a poza tym zawsze można wybrać się na którąś z plaż i wykąpać się w morzu albo obejrzeć pokaz delfinów. Plaża w pobliżu delfinarium jest nawet ładna i zadbana, choć na ogół strasznie zatłoczona. Ale płatne miejsce na leżaczku pod parasolem zawsze da się znaleźć:
Po entuzjastycznym wstępie oraz po spacerku odeskimi ulicami bierzemy się za historię Odessy. W wielkim skrócie, bo naprawdę byłoby o czym opowiadać.
Ślady najstarszego osadnictwa sięgają paleolitu. Pierwsze miasta o udokumentowanej historii - greckie Olbia i Borysthenes - istniały tu czasach starożytnych, od V do III w. p.n.e., a podobno leżąca nieco dalej na wschód kolejna osada nazywała się Odessos. Później, w IV wieku n.e. tereny te należały do Gotów, po nich przybyli Hunowie, potem Bułgarzy i Madziarowie. To jeszcze nie koniec, w XIV wieku powstała tu kolonia genueńska, którą opanowali Tatarzy, wyparci z kolei przez Litwinów, a po nich na kilka stuleci zadomowili się Turcy osmańscy. Wreszcie pod koniec XVIII wieku Turków wygnali Rosjanie, którzy postanowili założyć tu nowe miasto zgodnie z ukazem carycy Katarzyny II. W XIX wieku Odessa stała się głównym portem obsługującym eksport rosyjskiego zboża, co uczyniło ją jednym z najbogatszych i najszybciej rozwijających się miast carskiej Rosji. Wiek XX już nie był dla niej tak szczęśliwy, ale wygląda na to, że XXI okazał się, przynajmniej na razie, łaskawszy ;-)
Wśród założycieli miasta i pierwszych gubernatorów spotykamy zaskakujące nazwiska: de Ribas, de Langeron i książę Richelieu. Przedziwnie wyglądają nazwy ulic ku ich czci, pisane cyrylicą: Deribasowskaja, Riszeliewskaja czy Lanżeroniwskaja. W uznaniu zasług zarówno panowie de Ribas i Richelieu, jak i caryca Katarzyna, mają w Odessie swoje pomniki, de Langeron za to ma "swoją" plażę "Lanżeron" (zdjęcia z niej są na początku notki):
I na razie o Odessie tyle, w następnej notce będzie więcej szczegółów i oczywiście kolejne zdjęcia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz