niedziela, 13 maja 2018

Dzień drugi - Kaszan

    Dlaczego Kaszan? Bo to po drodze na pustynię i do Jazd, a miasto dla nas egzotyczne, całkiem spore (ponad 200 tys. mieszkańców) i w dodatku ma bardzo długą i ciekawą historię. Znajdujące się w pobliżu wykopaliska Tepe Sialk dowodzą istnienia początków osadnictwa na tym terenie już przed 6000 r. p.n.e. Według chrześcijańskiej tradycji to właśnie stąd wyruszyli do Betlejem Trzej Królowie. Ta historia, choć jej prawdziwość trudno byłoby udowodnić, wskazuje na duże znaczenie tego miejsca na początkach naszej ery. Miasto w jego dzisiejszym kształcie założyła w VIII wieku żona słynnego kalifa Bagdadu. Poprosiła ona nadwornych architektów aby projekt wykonali ze słomy. Stąd powstała nazwa – „kal szam” co dosłownie znaczy „rozrzucona słoma”.

     Kaszan jest znacznie mniejszy i bardziej konserwatywny niż Teheran. Tu większość kobiet nosi czarne czadory, prawie nie widać na ulicach kolorowych chust czy ubrań. Niemniej mieszkańcy wcale nie boją się obcych, są naprawdę bardzo mili i serdeczni, czego doświadczyłam w Iranie wielokrotnie, a po raz pierwszy właśnie w Kaszanie. 

    Dotarliśmy tu późnym wieczorem. Już mauzoleum Chomeiniego pod Teheranem oglądaliśmy przy zapadającym zmierzchu, a potem było jeszcze do przejechania ponad 250 km. Ale przecież nie po to pojechałam do Iranu, żeby się wyspać! Odświeżyłyśmy się w biegu i wyruszyłyśmy z koleżankami na spacer po okolicy. Jak się okazało, dzień był szczególny, ponieważ nazajutrz wypadało jakieś ich święto, a Irańczycy mają zwyczaj w tym czasie obdarzać chętnych napojami i jedzeniem. Mijałyśmy więc kilka miejsc, w których gromadzili się miejscowi, i byłyśmy zapraszane do wspólnych posiłków, podobnie zresztą, jak kilka dni później. Nie było to nic wielkiego - szklanka soku, pudełeczko lodów, w innych miastach napoje i babeczki, a w Esfahanie ciepła zupka z soczewicy (niestety właśnie w wielkim pośpiechu ruszaliśmy w podróż powrotną i nie zdążyliśmy jej skosztować). Przy okazji byliśmy wciągani do rozmów, ale było to niezwykle trudne przedsięwzięcie, zważywszy na całkowity brak wspólnego języka. Czasem tylko, gdy pojawił się ktoś młody, dawało się porozumieć po angielsku. Ale i tak ciepło te spotkania wspominam:

Wieczór w Kaszanie 1

Wieczór w Kaszanie 2

      Już z okien hotelu zobaczyliśmy półokrągłe dachy perskich domów oraz pozostałości starych murów, resztki fortecy Ghaleh Jalali, którą kazał tu wznieść sułtan Malik Shah I z dynastii Seldżuków, zapowiedź tego, co obejrzymy na spacerze po śniadaniu:

Kaszan, widok z okna

   Rano ruszyliśmy na zwiedzanie Starego Miasta, zaczynając od kompleksu  Agha Bozorg. Piękny osiemnastowieczny meczet charakteryzuje doskonała symetria, widoczna już po minięciu pierwszego Iwanu - monumentalnej bramy prowadzącej na dziedziniec. Po drugiej stronie widać kolejny Iwan prowadzący do krytej kopułą sali modłów i dwa minarety, położone symetrycznie po obu stronach wejścia. Środkowa część dziedzińca jest obniżona o wysokość całej kondygnacji. Sadzawka z fontanną i kilka zasadzonych drzewek znajdują się kilka metrów poniżej części zewnętrznej, a widać to dopiero po przejściu przez pierwszą bramę. Na dolnym poziomie mieści się medresa (szkoła koraniczna), więc można dostrzec i uczniów, i nauczycieli: 

Kaszan, kompleks Agha Bozorg 1

Kaszan, kompleks Agha Bozorg 2

Kaszan, kompleks Agha Bozorg 3

Kaszan, kompleks Agha Bozorg 4

Kaszan, kompleks Agha Bozorg 5

Kaszan, kompleks Agha Bozorg 6

Kaszan, kompleks Agha Bozorg 7

     Miasto słynie jednak głównie z pięknych domów kupieckich, zbudowanych w XIX wieku. Wszystkie są rozległe, bogato zdobione, z sadzawkami i otaczającymi je dziedzińcami. Większość tych domów funkcjonuje obecnie jako muzea i galerie. Inne, młodsze i mniej znane, są chętnie kupowane przez bogatych Irańczyków, przywracane do dawnej świetności i zamieniane na bogate wakacyjne rezydencje. Zwiedziłam jeden z tych starych, tzw. Historyczny Dom Boroujerdi, który należał niegdyś do handlarza dywanów o tym nazwisku. Chcąc poślubić córkę innego bogacza, pana Tabatabaei, musiał zapewnić jej odpowiednie warunki, więc pałac jest rzeczywiście okazały:

Kaszan, dom kupiecki Boroujerdi 1

Kaszan, dom kupiecki Boroujerdi 2

Kaszan, dom kupiecki Boroujerdi 3

Kaszan, dom kupiecki Boroujerdi 4

Kaszan, dom kupiecki Boroujerdi 5

Kaszan, dom kupiecki Boroujerdi 6

Kaszan, dom kupiecki Boroujerdi 7

Kaszan, dom kupiecki Boroujerdi 8

Kaszan, dom kupiecki Boroujerdi 9

     Niestety w stosunku do pierwotnych planów samolot powrotny przyspieszono nam o 7 godzin, noclegów nie dałoby się zmienić, przez co musieliśmy bardzo oszczędnie gospodarować czasem. W związku z tym do domu teścia już nie weszliśmy:

Kaszan, dom kupiecki Tabatabaei

     Tuż obok znajdują się Łaźnie Sułtana Amira Ahmada, dziś funkcjonujące jako muzeum. Zbudowano je w czasach Kadżarów na miejscu starszego, XVI-wiecznego budynku, zniszczonego przez trzęsienie ziemi. Niestety i ten obiekt nam wypadł z planu, było za mało czasu, by kupić bilety i zwiedzić wnętrza (na szczęście inne łaźnie oglądaliśmy kilka dni później):

Kaszan,  Łaźnie Sułtana Amira Ahmada

    Idąc dalej wąskimi i krętymi uliczkami, dochodzimy do małego meczetu, zwanego Imamzadeh Sultan Amir Ahmad. Słowo "Imamzadeh" oznacza grób-świątynię potomków imamów, którzy są bezpośrednio spokrewnieni z Mahometem, w tym przypadku jest to grób Amira Ahmada, wnuka imama Jawada. Czadory czekały w przedsionku, więc weszłyśmy na chwilę:

Kaszan, Imamzadeh Sultan Amir Ahmad 1

Kaszan, Imamzadeh Sultan Amir Ahmad 2

Kaszan, Imamzadeh Sultan Amir Ahmad 3

Kaszan, Imamzadeh Sultan Amir Ahmad 4

Kaszan, Imamzadeh Sultan Amir Ahmad 5

Kaszan, Imamzadeh Sultan Amir Ahmad 6

Kaszan, Imamzadeh Sultan Amir Ahmad 7

Kaszan, Imamzadeh Sultan Amir Ahmad 8

    Ostatnie wolne chwile na Starym Mieście przeznaczyłam na spacer po starych uliczkach wśród charakterystycznej glinianej zabudowy:

Kaszan, uliczki Starego Miasta 1

Kaszan, uliczki Starego Miasta 2

    Trafiłam też na mały warsztat tkacki, w którym powstają dywany, perskie oczywiście:

Kaszan, warsztat tkacki 1

Kaszan, warsztat tkacki 2

   W Kaszanie po raz pierwszy zobaczyłam słynne wieże wiatrowe (wiatrołapy - badgiry), które w sposób naturalny potrafią obniżyć temperaturę wentylowanego pomieszczenia nawet o 10 stopni. Dzięki specjalnej konstrukcji kierują nawet najlżejsze podmuchy wiatru w dół, a ciepłe powietrze unosi się do góry. Podobne do nich są wieże starożytnych gigantycznych chłodni, czyli jakczali. Poniżej badgiry w Kaszanie:

Kaszan, uliczki Starego Miasta 4

Kaszan, uliczki Starego Miasta 5

Kaszan, uliczki Starego Miasta 6

    Nadeszła pora, by ruszyć w dalszą drogę przez góry do "czerwonej wioski" Abyaneh (zdjęcia z okien autobusu):

Droga Kaszan - Abyaneh 1

Droga Kaszan - Abyaneh 2

Droga Kaszan - Abyaneh 3

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Berat - miasto okien

     Kolejny cudowny dzień w Albanii spędziliśmy w Beracie, jednym z dwóch albańskich miast - muzeów, które jest w całości wpisane na listę ...