We wtorek rano najpierw pojechaliśmy do Sar Yazd, o czym już napisałam wcześniej, a następnie do Kermanu, gdzie planowany był dłuższy postój ze zwiedzaniem, oraz nocleg.
Miasto, założone w III w. n.e. przez Sasanidów pod nazwą Behdeshir (Veh-Ardashir), rozwinęło się najbardziej za panowania dynastii Safawidów i Kadżarów w XVII/XIX w. Dziś mieszka tu ponad pół miliona ludzi, a wśród nich wielu Beludżów - pasterskiej nacji, żyjącej zarówno w Pakistanie jak i Iranie, którą łatwo rozpoznać po bardziej śniadej od Persów karnacji skóry oraz po białych, luźnych bluzach i spodniach.
W dziejach Kermanu najbardziej rzuca się w oczy pewne tragiczne w skutkach zdarzenie. W 1794 roku miasto jako ostatnia ostoja dynastii Zandów zostało oblężone przez wojsko Agha Mohammada Chana Kadżara, który za karę udzielenia poparcia innemu Chanowi - Lotf Alemu - dokonał strasznej zemsty. Kazał wyłupić oczy dwudziestu tysiącom mieszkańców miasta, 8 tysięcy żon oddał swoim żołnierzom, a pozostałych mieszkańców miasta sprzedał w niewolę. Z gałek ocznych zamordowanych ludzi zbudowano piramidę. Poprzedni władca - Lotf Ali Chan - został pojmany, oślepiony i poćwiartowany. Tak właśnie zaczęli swe rządy Kadżarowie, twórcy tych wszystkich pięknych pałaców i meczetów ze ścianami wykończonymi lustrzaną mozaiką. Czyli 2,5 tysiąca lat kultury współistniało z takim strasznym barbarzyństwem. No, cóż...
Zwiedzanie rozpoczęliśmy od Kompleksu Ganjali Khan w starym centrum miasta. Jest to zespół budynków z epoki Safawidów, skupionych wokół dużego publicznego placu 94 x 54 m. Zajmuje on powierzchnię 11 000 metrów kwadratowych i składa się ze szkoły, karawanseraju, łaźni, zbiornika wodnego Ab Anbar, mennicy Ganjali Khan Mint, meczetu i bazaru.
Wschodnią część placu Ganjali zajmuje karawanseraj o wymiarach 31,5 x 23 m. Jego plan opiera się na typowej konstrukcji, z piętrowymi salami i 4 wysokimi iwanami na każdym z boków, otaczających otwarty dziedziniec. Na środku znajduje się ośmioboczna fontanna, ścięta w rogach. Całość jest pięknie zdobiona i naprawdę robi wrażenie:
W południowej części Ganjali Square znajduje się bazar, długi na 93 m i połączony z placem Ganjali przez 16 iwanów. Jest olbrzymi, z krzyżującymi się alejkami i nietrudno się na nim zgubić:
Zbudowane w 1631 r. Łaźnie Ganjali są wyjątkowymi dziełami architektury, ozdobionymi wspaniałymi płytkami, obrazami, sztukateriami i łukami. Dziś mieszczą muzeum z woskowymi figurami osób, oddających się kąpielom:
Niedaleko placu Ganjali stoi Meczet Piątkowy z XIV wieku - główny meczet w mieście. Zwany jest też Ukrytym Meczetem, ponieważ nie widać go z daleka. Nie posiada żadnego minaretu, co jest dużą rzadkością, zwłaszcza w przypadku tak dużych budowli. Zdobnictwo, choć typowe dla irańskich meczetów, nie przestaje nas zadziwiać:
Dzień zakończył się sympatycznym wieczorem w herbaciarni, przy dźwiękach irańskiej muzyki:
W środę pojechaliśmy najpierw na pustynię, o czym pisałam w poprzedniej notce, a potem odwiedziliśmy jeszcze niewielkie miasteczko Mahan, znane głównie dzięki 2 obiektom. Pierwszy z nich, to pałac i ogród Shazdeh Mahan, w którym spędziliśmy sporo czasu. Został zbudowany dla Mohammada Hasana Chana Kadżara około 1850 roku i jest doskonałym przykładem wspaniałych perskich ogrodów, choć wydaje się nieco zaniedbany. Obiekt składa się ze budowli wejściowej i bramy oraz dwupiętrowego pałacu mieszkalnego na przeciwległym końcu i zajmuje powierzchnię 5,5 hektara. Główna część ogrodu jest ozdobiona kaskadami wodnymi, wykorzystującymi naturalne nachylenie terenu:
Miejsce to jest chętnie odwiedzane zarówno przez turystów, jak i Irańczyków, którzy lubią sobie tam urządzać pikniki:
Po obiedzie, zjedzonym w centrum miasta, zajrzeliśmy na moment na plac przed drugim znanym obiektem, mauzoleum wielkiego przywódcy sufickiego, Szacha Nematollaha Vali, założyciela zakonu derwiszy:
Był już najwyższy czas ruszać dalej, tego dnia czekało nas jeszcze 160 km drogi i kolejne wspaniałe miejsce do obejrzenia, ale o tym już następnym razem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz