Jazd uchodzi za jedno z najstarszych ciągle zamieszkanych miast świata. Początki osadnictwa na tych terenach sięgają 7 tys. lat, a samo miasto zostało założone najprawdopodobniej w czasach Medów ok. 3 tys. lat temu i nosiło wówczas imię Issatis. Obecna nazwa pochodzi od imienia władcy sasanidzkiego - Jezdegerda I (dynastia Sasanidów panowała w Iranie od III - VII w.).
Miasto całe wieki dynamicznie się rozwijało między innymi dzięki temu, że w tym miejscu krzyżowały się drogi różnych szlaków handlowych – w tym słynnego Szlaku Jedwabnego. Nie bez znaczenia był też fakt, że otaczały je trudno dostępne, nieprzyjazne i martwe tereny pustynne, co stanowiło naturalną ochronę przed skutkami licznych wojen, toczących się na sąsiednich ziemiach.
Zwiedzanie pozostałych zabytków miasta rozpoczęliśmy od najważniejszego w mieście meczetu Masjid-e Jame, czyli Meczetu Piątkowego, słynącego z najwspanialszej dekoracji z płytek ceramicznych i najwyższych w kraju minaretów. Pierwszy meczet w tym miejscu powstał w XII w. na ruinach dawnej świątyni ognia, ale to co widzimy obecnie, jest w dużej mierze efektem wielkiej przebudowy w latach 1325-1334:
Kolejne ważne na mapie Jazdu miejsce to okazały średniowieczny kompleks Amir Chakhmaq. Wybudowano go na placu o tej samej nazwie ku czci Imama Hosseina/Husajna ibn Ali, który zginął w 680 roku w bitwie pod Karbalą. Niestety sporą część placu rozebrano za czasów ostatniego szacha Rezy Pahlawiego pod budowę nowej ulicy. Nadal jednak jest to jedna z największych w Iranie "husaini", czyli budowli upamiętniającej śmierć Husajna, wnuka i jednego z dwunastu następców Mahometa. Widoczna z daleka fasada Tekiji ma skomplikowaną trzykondygnacyjną konstrukcję, zbudowaną z symetrycznych łukowych wnęk. W rogu placu znajduje się wielki ażurowy nakhl z drewna, używany podczas święta Aszury, obchodzonego w każdą rocznicę męczeńskiej śmierci Husajna (poniżej, na 3 zdjęciu). W ten dzień w wielu miejscowościach nakhle zostają udekorowane kolorowymi tkaninami, po czym są niesione w czasie procesji, w której wierni poddają się samobiczowaniu:
Zwiedzanie Jazdu miało się odbyć dopiero następnego dnia rano, ale w ramach przesuwania na wcześniej wszystkiego, co się tylko dało (wcześniejszy o 7 godzin samolot powrotny do Berlina!), wyjechaliśmy z karawanseraju o szóstej rano i już przed wieczorem zwiedziliśmy główne zabytki, nawet bez specjalnego pośpiechu. Dopiero potem dotarliśmy do przemiłego hoteliku (Kohan Hotel) z kolorowym patio, położonego w samym centrum Starego Miasta:
Po krótkim odpoczynku przeszliśmy się jeszcze okolicznymi uliczkami, po czym weszliśmy na dach jednego z budynków by podziwiać panoramę miasta. Na drugim i czwartym zdjęciu widać niebieską kopułę 700-letniego Bogheh-ye (mauzoleum) Sayyeda Roknaddina, fundatora meczetu piątkowego z Jazd, który to meczet również na poniższych zdjęciach można zauważyć (poznamy go po dwóch wysokich minaretach):
Przy okazji odwiedziliśmy sklep z dywanami, skoro znajdował się pod "naszym" dachem:
Wieczorem mieliśmy jeszcze okazję zapoznać się z tradycyjnym sportem Irańczyków - zurhane (Zurkhaneh, czyli Dom Siły). Jest to połączenie ćwiczeń siłowych z aspektem duchowym - recytowanie wierszy(!) przy akompaniamencie bębna:
W drodze powrotnej mijaliśmy dwie zabytkowe budowle, pięknie podświetlone. Pierwsza to więzienie aleksandryjskie, podobno wybudowane przez samego Aleksandra Wielkiego, następnie w XV w przebudowane na szkołę:
Tuż obok widać XI-wieczny Grobowiec 12 Imamów. Imamowie to duchowi spadkobiercy Mahometa, a grobowiec jest symboliczny, bo nie spoczywa tam żaden ze świętych mężów:
Na tym spacer się zakończył, a po nocnym odpoczynku, jak zwykle zbyt krótkim, ruszyliśmy w dalszą drogę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz