czwartek, 4 kwietnia 2019

Ayutthaya - stolica sprzed lat

        Po skromnym śniadanku (ale było, więc nie narzekamy) ruszyłyśmy na zwiedzanie. Opis i zdjęcia będą za chwilę, ale najpierw trochę historii. 
     Ayutthayę założył ok. 1350 roku tajski król Rama Thibodi, który opuścił Lop Buri z powodu trwającej tam epidemii. Już na początku XV wieku miasto było stolicą potężnego mocarstwa, które obejmowało teren prawie całej dzisiejszej Tajlandii i wygrywało wojny nawet ze słynnym imperium Khmerów. Pod koniec XVII wieku mieszkało tu około miliona ludzi, więcej niż w którymkolwiek z miast ówczesnej Europy. Podobno istniało tu wówczas ponad 1,5 tysiąca świątyń. Dalsze losy miasta były dość burzliwe, dały mu się we znaki zwłaszcza liczne wojny w XVIII wieku, aż wreszcie w roku 1767 napadli je Birmańczycy, którzy je złupili i prawie doszczętnie spalili. Nie zachowały się pałace, w większości drewniane, a wyposażenie świątyń zniszczono lub rozkradziono. Władcy Tajlandii przenieśli wtedy stolicę do Bangkoku i nigdy już Ayutthaya nie wróciła do dawnej świetności. 
    Dziś dostępne są do zwiedzania ruiny wielu świątyń, ale turysta, któremu dziesięć dni ma wystarczyć na cały pobyt w Tajlandii, spokojnie może się ograniczyć do kilku najważniejszych. Te, które wchodzą w skład Parku Historycznego Ayutthai, wpisanego na listę światowego dziedzictwa UNESCO, są położone obok siebie w centrum miasta. Ponieważ z naszego hotelu było niedaleko do pierwszej ze świątyń - Wat Mahathatnie korzystałyśmy z żadnego transportu, tylko dotarłyśmy do niej pieszo. Oprócz niej, w ramach krótkiego spaceru, który za chwilę opiszę. odwiedziłyśmy jeszcze kilka sąsiednich. 
   Świątynia Wat Mahathat prawdopodobnie została zbudowana pod koniec XIV wieku przez króla Borommaracha I. Legenda mówi, że król doznał objawienia, a wtedy nagle pojawiły się przy nim szczątki Buddy. Aby pomieścić te relikwie, nakazał zbudować świątynię. Nazwa "Wat Mahathat" dosłownie oznacza "Klasztor Wielkiej Relikwii". Przez lata świątynia służyła jako miejsce ważnych wydarzeń i uroczystości. Oprócz bycia centralną królewską świątynią imperium, stanowiła także dom najwyższego kapłana miasta. Jako ciekawostkę można przytoczyć informację, że w 1956 r., po usłyszeniu doniesień o cennych przedmiotach, władze zdecydowały o odkopaniu centralnej wieży, która zawaliła się wiele lat wcześniej. Znaleziono wówczas skarbiec, pełen unikalnych artefaktów, w tym mały relikwiarz, zawierający kawałek kości wielkości ziarna ryżu. A tak to obecnie wygląda:













   A takie zdjęcie z Wat Mahathat ma każdy, kto tam był, pokazuje je również większość przewodników - głowa Buddy wśród korzeni figowca:



  Po drugiej stronie ulicy znajduje się kolejna świątynia, Wat Ratchaburanaufundowana w 1424 roku przez króla Boromaraja II, aby pomieścić prochy jego starszych braci, którzy zginęli w walce o tron. Wysoki prang świątyni jest nieźle zachowany i ozdobiony wieloma nagami, garudami i innymi rzeźbami pięknie wykonanymi w stiuku.
    Świątynia ta w czasach współczesnych była celem napadu stulecia. Włamywacze, zainspirowani znaleziskiem w Wat Mahathat podejrzewali, że wieża Wat Ratchaburana może również posiadać taki skarb. Udało im się dostać do krypty ukrytej pod komnatą publiczną i rzeczywiście znaleźli umieszczone tam złoto i klejnoty. Na szczęście zostali aresztowani, zanim zdołali pozbyć się łupów, a skradzione przedmioty, jak również te odkryte w Wat Mahathat, wystawiono w Muzeum Chao Sam PhrayaW połowie wysokości wieży znajduje się pomieszczenie modlitewne. Tuż pod nim istniała jeszcze zamknięta komnata ozdobiona malowidłami ściennymi. Pod nią znajdowała się kolejna maleńka komnata, ozdobiona bogatszymi freskami i zawierająca kamienną kasetę z wieloma małymi amuletami i innymi przedmiotami, w większości złotymi. Przedmioty te otaczały małą szkatułę z relikwiami Buddy. Po odkopaniu wieży z głównej komnaty zbudowano strome wąskie schody, aby uzyskać dostęp do dwóch dolnych komór. Niestety wejście było zamknięte. Poniżej kilka ujęć Wat Ratchaburana:









    Z tego miejsca po kilkuminutowym spacerku doszłyśmy do Wat Thammikrat. Uważa się, że świątynia mogła powstać wcześniej niż stolica syjamska w Ayutthaya, a później została włączona do nowego miasta. Wat Thammikarat wydaje się być w w ruinie, ale w rzeczywistości jest aktywną świątynią z mnichami. Powstało tu kilka nowych budowli, ale nie ma wśród nich niczego godnego uwagi. Wzrok przyciągają natomiast pozostałości gigantycznej sali modlitewnej (wiharn). Wzdłuż budynku ustawione są masywne kolumny, a kolejne, jeszcze większe, tworzą dwa rzędy we wnętrzu. Jedyne okna w ścianach bocznych to wąskie szczeliny. Atmosferę rozpadu dodatkowo pogłębia obecność kilku drzew wyrastających z podestu w pobliżu tylnej ściany wiharnu. Obok stoją ruiny ośmiobocznej Czedi z wczesnego okresu Ayutthai, otoczone lwami ze stiuku i cegieł:









     Świątynia znajduje się tuż za wschodnią ścianą pałacu królewskiego, w pobliżu rzeki. Kiedy z niej wyszłyśmy, skierowałyśmy się na południe, mijając po drodze mizerne pozostałości murów i fundamentów dawnego pałacu Wang Luang. W XVIII wieku Birmańczycy zdobyli miasto i spalili drewniane budynki pałacowe. Konstrukcje ceglane zburzyli pierwsi władcy Bangkoku i wysłali w dół rzeki na budowę nowej stolicy, a pałacu nigdy nie odbudowano:







    Na końcu za drzewami zaczęły się wyłaniać wieże kolejnej świątyni - Wat Phra Si Sanphet, do której zmierzałyśmy.  




   Trzy dzwonkowate czedi w Wat Phra Si Sanphet praktycznie stały się symbolem Ayutthayi.  Budowla jest jednym z najlepiej zachowanych zabytków na wyspie. Prawdopodobnie powstała za rządów króla Boromatrailokanata w 1448 roku, chociaż istnieje wiele dowodów, że istniała już wcześniej. Swoją nazwę przyjęła od stojącej figury Buddy o wysokości 16 m, wzniesionej tam w 1503 r. i pokrytej ponad 150 kg złota. 
   Trzy duże czedi zbudowano, aby pomieścić prochy króla Boromatrailokanata i jego dwóch synów, króla Ramathibodhi i króla Boromatrailokanata II. Są one uważane za typowe dla stylu Ayutthaya, a kilka ich replik powstało w Bangkoku, między innymi w Świątyni Szmaragdowego Buddy. Trzy stupy otoczone są dużym krużgankami z mniejszymi czedi. Na końcu znajdują się pozostałości mniejszej kaplicy z (obecnie bezgłową) figurą Buddy. Świątynia była pierwotnie połączona z pałacem królewskim (Wang Luang). 















 Obok tej ostatniej świątyni mieści się ośrodek ze słoniami, na których można się przejechać. Zawsze myślałam, że na słoniach od stuleci jeżdżono i nie ma w tym nic zdrożnego, jednak ostatnio powstał wielki szum wokół tych biednych zwierząt, podobno maltretowanych i straszliwie krzywdzonych przez treserów, czyniąc amatorów takiej przejażdżki współodpowiedzialnymi za ten stan rzeczy. Nie wiem, ile w tym prawdy, a ile przesady, ale nie zdecydowałam się na jazdę na słoniu, chociaż mi się marzyła:



 W końcu wróciłyśmy na dworzec, gdzie poczyniłyśmy obserwacje socjologiczne ;-), jako że towarzystwo było interesujące:






   A w kolejnym odcinku znowu Bangkok. Zapraszam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Berat - miasto okien

     Kolejny cudowny dzień w Albanii spędziliśmy w Beracie, jednym z dwóch albańskich miast - muzeów, które jest w całości wpisane na listę ...