czwartek, 7 września 2023

Popołudnie w Weronie

  Następne osiągnięcia naszego pierwszego dnia w Weronie zasługują na oddzielną notkę, a więc zaczynajmy.    

   Idąc na północny wschód od Piazza delle Erbe, minęliśmy ciekawy budynek Museo Conte:

   Po chwili dotarliśmy do placu św. Anastazji (Santa Anastasia). Stoi tam trzynawowy kościół z czerwonej cegły, największy w Weronie, oczywiście również pod wezwaniem świętej Anastazji. To najważniejszy w mieście gotycki zabytek sakralny. Posiada wysoką dzwonnicę, widoczną z wielu miejsc (np. z obu stron nabrzeża Adygi w okolicach mostu San Pietro), ale nie z placu przed wejściem do świątyni:




   Budowę rozpoczęli dominikanie pod koniec XIII wieku. Górna część fasady nie została nigdy wykończona. Z zewnątrz świątynia nie prezentuje się wyjątkowo okazale, ale środek skrywa wyjątkowe dekoracje. Warto zwrócić uwagę na kolumny dzielące kościół na trzy nawy, mozaikę na posadzce, a także liczne freski:








  Najsławniejszym dziełem sztuki we wnętrzu kościoła (po prawej stronie ołtarza, nad kaplicą) jest fresk Pisanella (Antonio Pisano) "Św. Jerzy ocalający księżniczkę" (przykro mi, ale lepszego zdjęcia nie mam): 

   Po lewej stronie bazyliki Santa Anastasia znajduje się mały kościół San Giorgetto (znany również jako San Pietro Martire)Dziś zdekonsekrowany, jest jednym z najciekawszych budynków sakralnych z XIV wieku.  Zbudowany został przez dominikanów pod koniec XIII wieku, kilka lat przed rozpoczęciem prac nad budową sąsiedniej bazyliki Świętej Anastazji. Około połowy XIV w. kościół stał się czymś w rodzaju prywatnej kaplicy rycerzy niemieckich, pełniących służbę na dworze Cangrande II della Scala. Niestety był zamknięty i wnętrz nie udało się obejrzeć: 



  Wokół kościoła znajduje się kilka sarkofagów. Monumentalny grobowiec Bavarino de' Crescenziego z czerwonego marmuru (1346) ustawiony jest na gotyckiej fasadzie, pozostałe - przy bocznej ścianie. Nad łukiem prowadzącym do klasztoru dominikanów umieszczono grobowiec Guglielmo di Castelbarco z 1321 roku, który posłużył za wzór Arche Scaligere:



  Z tego miejsca przemieściliśmy się na zachodnią stronę historycznego centrum, w okolice Porta Borsari. Niestety zamiast iść prosto przez Corso, poszliśmy bokiem obok kościoła Santa Eufemia, z widokiem na Adygę, a do bramy dotarliśmy od drugiej strony: 





   W wyniku tego błędu (do nabrzeża i tak później dotarliśmy, więc teraz spokojnie można to było sobie odpuścić) ominęliśmy cudowny kościół San Giovanni in Foro. Jego początki sięgają XII w. Zbudowany przy rzymskiej Decumanus Maximus, graniczył bezpośrednio z Forum. Niestety uległ zniszczeniu w wyniku pożaru, który w 1172 roku zniszczył znaczną część Werony, więc ze starego wyposażenia nic nie pozostało. Za perełkę kościoła uważa się renesansowy portal wyrzeźbiony przez Gerolamo Giolfino, z posągami świętych Jana Ewangelisty, Piotra i Jana Chrzciciela oraz freskiem autorstwa Nicoli Giolfino, przedstawiającym świętego Jana na wyspie Patmos. Na szczęście kilka tygodni później udało nam się kościół odwiedzić i zdjęcia pochodzą z tej właśnie wizyty:







   Za bramą Porta Borsari rozpoczyna się ulica Corso Cavour. Tam znajduje się jeden z najstarszych kościołów Werony - San Lorenzo, odbudowany po trzęsieniu ziemi z 1117 roku na ruinach wcześniejszej budowli sakralnej, z rzadkimi w architekturze włoskiej dwiema charakterystycznymi wieżami w stylu normańskim. Zwykle jest zamknięty, ale nam się udało wejść z grupą turystów i ich przewodnikiem, więc mam również zdjęcia wnętrz:









   Z tego miejsca już tylko kilka kroków dzieliło nas od wspaniałego Łuku Gawliuszów:


   Zaraz za łukiem znajduje się położony nad rzeką Adygą pięknie zachowany zamek Castelvecchio, który w średniowieczu był siedzibą rodu Scaglierich. Zbudowany w połowie XIV wieku przez Cangrande II, ma mury z czerwonej cegły i charakterystyczne blanki. W zamku mieści się muzeum sztuki prezentujące włoskie i europejskie malarstwo i rzeźbę, a także broń, ceramikę, dzwony, inskrypcje itp.:







  Do zamku prowadzi most o tej samej nazwie (Ponte Castelvecchio), zwany też Ponte Scaligero, który stanowi część dawnego systemu obronnego. Zniszczony (podobnie jak inne mosty Werony) w 1945 roku przez wycofujących się z miasta Niemców, po wojnie został całkowicie odrestaurowany:





   I tak zakończył się nasz pierwszy dzień w Weronie

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Berat - miasto okien

     Kolejny cudowny dzień w Albanii spędziliśmy w Beracie, jednym z dwóch albańskich miast - muzeów, które jest w całości wpisane na listę ...