piątek, 13 września 2024

Korfu - włoskie klimaty greckiej wyspy

  Jeden z noclegów mieliśmy w Sarandzie, a stamtąd już blisko na wyspę Korfu. Cieśnina oddzielająca ją od Albanii ma w najwęższym miejscu zaledwie 2 km, natomiast prom z Sarandy ma do przepłynięcia niecałe 30 km, co też nie jest daleko. Skorzystaliśmy z okazji i popłynęliśmy tam na cały dzień. Była to już nasza czwarta grecka wyspa, po Krecie, Rodos i Santorini.  


  Większość czasu spędziliśmy w stolicy wyspy, dawnej Kerkyrze, obecnie nazywanej po prostu miastem Korfu. Wędrowaliśmy po wąskich staromiejskich uliczkach, bardziej przypominających te z włoskich miast, niż greckich:






















    Widzieliśmy też katolicki kościół świętych Jakuba i Krzysztofa oraz sąsiadujący z nim ratusz:







   Zdjęć wnętrz kościelnych nie posiadam. Niestety sąsiadujące ze sobą cerkwie Kyra Phaneromeni i św. Jana Chrzciciela, Paraskewy i Dionizego, podobnie jak wspomniany wcześniej kościół katolicki, były pozamykane, więc mam tylko fasady. Wprawdzie zwiedziliśmy bardzo ważną dla mieszkańców cerkiew św. Spirydiona, ale tam dla odmiany był zakaz fotografowania. Obok cerkwi, w wąskiej uliczce znajduje się niewielka tawerna Ta Kokoria, gdzie zjedliśmy pyszny posiłek, ale nie robiłam tam zdjęć:  


   Spacer zakończyliśmy na głównym placu - Spianada i na bulwarze Liston. Na jego północnym krańcu z daleka widoczne jest Muzeum Sztuki Azjatyckiej w neoklasycystycznym Pałacu św. Michała i Jerzego, połączonym z długim portykiem doryckim i piękną bramą Puerta de San Miguel:







    Z placu widać starą fortecę, o której napiszę następnym razem: 

   I to na dzisiaj już wszystko, ale w przygotowaniu jest jeszcze druga notka o Korfu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Berat - miasto okien

     Kolejny cudowny dzień w Albanii spędziliśmy w Beracie, jednym z dwóch albańskich miast - muzeów, które jest w całości wpisane na listę ...