czwartek, 11 lipca 2019

Białe noce

   W ostatniej relacji z pobytu w Petersburgu chciałabym pokazać to, co najpiękniejsze, co ściąga do miasta miliony turystów, czyli białe noce. To z ich powodu mordowałam się tam w największym tłoku, ale było warto.
  Tak było, kiedy około 22-ej ruszałyśmy w miasto:

    Admiralicja z każdej strony wygląda przepięknie:





        Potem już było coraz lepiej, zwłaszcza nad Newą:





    Sobór Izaakiewski i jego okolice w nocy prezentują się jeszcze ładniej, niż w dzień:





    W okolicy Placu Senackiego też widoki nieziemsko piękne, łącznie z Miedzianym Jeźdźcem:





    Zwodzone mosty w Petersburgu otwierają się każdej nocy, by umożliwić większym jednostkom przepłynięcie do Zatoki Fińskiej. W lecie jest to przy okazji wspaniałe widowisko, które gromadzi zawsze licznych obserwatorów. Wystarczy tylko poczekać do 1:15 na otwarcie pierwszego mostu (Pałacowego), które odbywa się z wielką pompą, z głośników leci Rimski-Korsakow i inne podniosłe dzieła, na rzece przed mostem gromadzą się setki statków wycieczkowych, a na bulwarach tysiące ludzi z aparatami i telefonami w rękach:













    Następne mosty, które udało nam się zobaczyć w momencie otwierania (niestety tylko z daleka), to Błagowieszczeński i Troicki (odpowiednio na lewo i na prawo od Pałacowego):


   Na zakończenie jeszcze kilka obrazków z drogi powrotnej do hostelu. Przeszliśmy obok Pałacu Zimowego, dalej prześwitem pod gmachem Sztabu Generalnego, potem Newskim Prospektem obok Soboru Matki Boskiej Kazańskiej i nad Kanałem Gribojedowa z widokiem na Cerkiew na Krwi:







   Mam nadzieję, że jeszcze tam kiedyś wrócę, a jeśli nie, to może przynajmniej moje relacje zachęcą innych do odbycia takiej wycieczki. Polecam serdecznie!

środa, 10 lipca 2019

Zwiedzanie Ermitażu

 Do Pałacu Zimowego od wschodu przylega Mały Ermitaż, zbudowany na polecenie Katarzyny II. Tam właśnie, w Północnym Pawilonie, umieściła ona swoje pierwsze kolekcje malarstwa. Sale, nazwane z francuskiego "hermitage", czyli miejsce odosobnienia, dały późniejszą nazwę jednemu z największych muzeów na świecie. Kolejnym budynkiem w zespole architektonicznym jest Wielki Ermitaż, zwany tez Starym. Powstał dla rozrastającej się kolekcji dzieł sztuki oraz księgozbioru Katarzyny II. Na polecenie Mikołaja I wybudowano jeszcze jeden gmach nazwany Nowym Ermitażem. Dziś mieści się w tych budynkach kolekcja dzieł sztuki i kultury materialnej od czasów prehistorycznych po współczesność. W prawie 400 salach muzeum znajduje się ponad 3 miliony dzieł sztuki: obrazy, rzeźby, eksponaty archeologiczne, przedmioty numizmatyczne, itp., w tym 26 obrazów Rembrandta, 25 - van Dycka, 40 - Rubensa11 - Tycjana, 15 - Gauguina, 31 - Picassa, 37 - Matisse'a, 8 - Moneta, 12 rzeźb Canovy i wywiezione z Niemiec 74 płótna impresjonistów. 
   Warto podkreślić, że zbiory sztuki zachodnioeuropejskiej Ermitażu są większe niż w Luwrze czy Prado. Zdecydowana większość z nich znajduje się jednak w magazynach i bywa udostępniana publiczności tylko w trakcie wystaw czasowych. Mimo, iż impresjonistów oraz malarstwo rosyjskie umieszczono gdzie indziej i do nich w ogóle nie dotarłam, przejście przez wszystkie pomieszczenia oznaczałoby spacer o długości 24 kilometrów. 

   A teraz już będą zdjęcia, które udało mi się zrobić w tych trudnych warunkach, w straszliwym tłoku, często stojąc w kolejce w celu zrobienia zdjęcia z bliska. Oczywiście nie fotografowałam wszystkich mijanych eksponatów, zatrzymywałam się jedynie przy niektórych. Prezentację zacznę od najsłynniejszych obrazów: "Madonna" Leonarda da Vinci, 3 obrazy Tycjana, Rafaello (Madonna, Św. Rodzina i cała sala), Ribera - Św. Onufry, Goya (Portret aktorki), Velazquez (Portret księcia Olivareza) i Murillo (Oswobodzenie św. Piotra):














    Kolejna porcja z innego pietra: 4 razy van Dyck, potem Rubens (5 zdjęć, w tym jedno całej sali) i Rembrandt (3 zdjęcia, ostatnie to słynny "Powrót syna marnotrawnego"):













   Na koniec trochę sztuki starożytnej (niewiele, bo tylko biegiem w drodze powrotnej) i średniowiecznej oraz rzeźby, m.in. Canovy (dwie ostatnie):
  











    Na zwiedzanie Ermitażu z przewodniczką przeznaczone było około 2 godzin. Planowałyśmy z dziewczynami zostać dłużej, aż do zamknięcia muzeum. Nawet w tym celu przesunęłyśmy kolację o godzinę z nadzieją, że może poszwendamy się wśród starożytności albo kupimy bilety i zajdziemy do impresjonistów. Niestety byłyśmy tak zmęczone gonitwą po kolejnych salach i przeciskaniem się w tłumie, że postanowiłyśmy sobie odpuścić. Tak więc Ermitaż wywołał we mnie uczucia ambiwalentne - przesyt pomieszany z niedosytem, chociaż może to brzmi trochę dziwnie.
   Zastanawiałam się, kiedy tam trzeba jechać, żeby się nie czuć jak w tramwaju w porze szczytu, ale doczytałam sobie i już wiem. To na wypadek, gdyby mi przyszło kiedyś do głowy pojechać tam jeszcze raz ;-) 
   Po pierwsze na pewno trzeba się wybrać poza porą białych nocy, które ściągają do miasta najwięcej turystów. Kolejna ważna informacja to fakt, że środy i w piątki muzeum jest otwarte dłużej, od 10:30 do 21:00, a po 16:00 napływ zwiedzających znacznie spada. Nadal pozostaje do dyspozycji około 5 godzin, a nie powinno już być wtedy wielkich tłumów i kolejek.
    Kto chce poczytać o Ermitażu więcej, to polecam stronę, która mi bardzo przypadła do gustu. Dużo informacji ogólnych, podanych w wersji bardzo przystępnej, ze znakomicie opracowanymi poradami praktycznymi (w tym plany, zdjęcia, adresy stron do zakupu biletów itp., pod tym adresem: https://rosjaland.pl/ermitaz-petersburg-kup-bilety/

   I do zobaczenia w następnej notce, już chyba ostatniej z tej wyprawy.

Ochryda - klejnot Macedonii Północnej

    Przy okazji zwiedzania Albanii udało mi się spełnić jedno z moich marzeń. Kiedy przejeżdżałam przez Macedonię kilka lat temu i zwiedzała...