O Angkorze słyszałam już dawno i intrygowała mnie historia jego burzliwego rozkwitu i tajemniczego upadku. O zobaczeniu go na własne oczy nawet nie śmiałam marzyć, bo wydawało mi się całkowicie niemożliwe. Dopiero ubiegłoroczny wyjazd do Tajlandii sprawił, że uwierzyłam w możliwość takiego przedsięwzięcia i od czasu powrotu do domu snułam plany nowej wyprawy. Gromadziłam informacje z najróżniejszych źródeł, oglądałam zdjęcia i odbywałam wirtualne spacery, dzięki czemu teraz mogę podzielić się tą wiedzą i swoimi refleksjami.
Niewątpliwie Angkor jest jednym z najważniejszych stanowisk archeologicznych nie tylko w Azji Południowo-Wschodniej, ale i na świecie. Tworzy go wiele imponujących zabytków: założenia urbanistyczne, szlaki komunikacyjne oraz konstrukcje hydrologiczne (baseny, wały, zbiorniki, kanały), ruiny licznych świątyń, klasztorów, mauzoleów, fortec i królewskich pałaców. Architektura i układ kolejnych stolic świadczą o wysokim poziomie porządku społecznego i hierarchii w Imperium Khmerów.
Całkowita powierzchnia Angkoru to 1000 km², z czego ponad 400 km² to same zbiorniki wodne. Dwa największe leżały po wschodniej i zachodniej stronie Angkor Thom. Ich wymiary to 2,2 na 8 km. Zachodni zbiornik istnieje do dziś, po wschodnim zostały tylko ślady. Woda potrzebna była do różnych celów - obrony, zapewniania wody pitnej dla miliona ludzi oraz jako zbiorniki retencyjne do nawadniania pól ryżowych. Wszystkie budowle i zbiorniki wodne są dokładnie zorientowane; ich ściany biegną z północy na południe i ze wschodu na zachód.
Historia tego miejsca zaczęła się w I wieku p.n.e., gdy powstało państwo Funanów ze stolicą w pobliżu późniejszego Angkoru. W kolejnych wiekach Funanów zastąpiło królestwo Czenli, które w VIII wieku podporządkowała sobie jawajska dynastia Sailendra, twórcy innego cudu - Borobuduru. W 802 roku Dżajawarman II, twórca imperium Khmerów, przepędził Jawajczyków i ogłosił się cakravarti, czyli wszechwładnym królem, będącym także bogiem. Kolejni władcy rozszerzali granice państwa, zmieniając stolice i budując kolejne budowle. Na początku XII w. król Surjawarman II zbudował Angkor Wat, świątynię Wisznu, najsłynniejszą ze wszystkich budowli całego kompleksu.
Panujący po nim Dżajawarman VII wzmocnił państwo i rozszerzył jego granice na cały Półwysep Indochiński. Jak przystało na władcę potężnego imperium, stolicę rozbudował do niesamowitych wręcz rozmiarów. Powstało wówczas otoczone murem miasto Angkor Thom, świątynie: Bajon, Ta Prohm, Preah Khan. Świątynia z X wieku w kształcie piramidy, Phimeanakas, została przebudowana na pałac królewski, przed którym utworzono ogromne tarasy do organizowania uroczystości. Stolica liczyła ponad milion mieszkańców. W tym czasie w Krakowie mieszkało 12 tysięcy osób, w Paryżu i Londynie po 25 tysięcy, a w Konstantynopolu 200 tysięcy.
Po śmierci Dżajawarmana VII w roku 1218 rozpoczął się powolny upadek Angkoru. W 1432 r. miasto najechali i złupili Tajowie. Centrum państwa przeniosło się do dzisiejszego Phnom Penh. Potem miasto stopniowo się wyludniło, najprawdopodobniej z kilku powodów. Po pierwsze specjaliści od konserwacji skomplikowanego systemu irygacyjnego przenieśli się do nowej stolicy. Ci, którzy pozostali, nie byli w stanie dopilnować wszystkiego i nie konserwowane albo popsute urządzenia przestały działać. Poza tym wycięcie w całej okolicy lasów sprawiło, że obfite deszcze wymywały glebę, która zamuliła kanały. A ryż, podstawa wyżywienia Khmerów, bez sprawnego systemu nawadniania nie chciał rosnąć.
Jeszcze w końcu XVI wieku przyjeżdżali tu portugalscy misjonarze. Przytłoczeni ogromem Angkoru byli przekonani, że to dzieło Aleksandra Wielkiego albo Rzymian. A gdy w 1861 roku francuski przyrodnik Henri Mouhot odkrył zaginione miasto, rósł tam kilkusetletni tropikalny las. Dziś, po latach zabiegów konserwatorskich, przerwanych w czasach panowania czerwonych Khmerów, kiedy to nawet celowo niszczono zarówno same budowle, jak i sporządzoną wcześniej dokumentację, Angkor stał się dostępny dla zwiedzających. Co roku przemierzają ten obszar dwa miliony turystów z całego świata, oszołomieni baśniową aurą legendarnych świątyń, które zdaniem wielu badaczy przewyższają swoją monumentalnością egipskie piramidy i zabytki Majów
Ruszyliśmy wczesnym rankiem, jeszcze przed godziną siódmą, ponieważ zaplanowaliśmy zacząć zwiedzanie od świątyni odległej o ponad 30 km. Towarzyszył nam Jacek, który też przyjechał do Siem Reap. Wystartowaliśmy tuk-tukiem spod hotelu i od razu zrobiło się śmiesznie. Przede wszystkim poranek był chłodny, a pojazd bardzo przewiewny. Zdjęcie wprawdzie pochodzi z drugiego dnia, ale pojazd ten sam i widać, że luksusów nie ma:
W czasie tej 30-kilometrowej jazdy nieco inna była konfiguracja pasażerów - koło mnie siedział Jacek, a Grażynka koło Ali, obie tyłem do kierunku jazdy. Okazało się że wieje im w kark tak mocno, że wytrzymać się nie da mimo sweterków i okręcania szyi szaliczkami, więc się kobitki zsunęły z siedzeń na podłogę. A jak widać miejsca tam niewiele, więc nogi trzymały w górze, oparte o nasze siedzenie. Wszyscy łącznie z panem kierowcą dostaliśmy ataku śmiechu, ale dziewczyny wytrwały w tej pozycji do końca. Później już tak zimno nie było i nie robiliśmy z siebie widowiska, tylko zgrzytaliśmy zębami, bo nam wiało piachem, a mnie całkiem wywiało sweter i jednego buta (wiozłam na zmianę sandały). Buta udało się odnaleźć, sweterka niestety nie.
Po godzinie szaleńczej jazdy wreszcie dotarliśmy do X-wiecznej Banteay Srei, hinduskiej świątyni, zwanej też Cytadelą Kobiet lub „różową świątynią” ze względu na płaskorzeźby licznych bóstw. Uważa się, że są one tak piękne i skomplikowane, że mogły zostać wykonane tylko rękami kobiety. Są prawdziwym „klejnotem sztuki khmerskiej”. Pierwotnie świątynia nosiła nazwę Tribhuvanamahesvara, co oznacza władcę potrójnego świata. Wyjątkowo nie została zbudowana przez króla, lecz przez dwóch dworzan o imionach Yajnavaraha i Vishnukumara, którzy byli doradcami Radżendrawarmana II. Jej części były poświęcone różnym bogom - oś wschód-zachód i budynki na południu - Śiwie, a te na północ od osi - Wisznu. Oficjalnie została ukończona 22 kwietnia 967 roku, a na początku XII w. dodatkowo rozbudowana. Czy rzeczywiście zasłużyła na swoje miano? Popatrzmy wspólnie, jak prezentuje się w tajemniczym świetle wschodzącego słońca:
Przy okazji odwiedziliśmy też motylarnię, która znajdowała się w pobliżu Banteay Srei. Chcieliśmy uhonorować Alę, która jest biologiem, ale miejsce nas trochę rozczarowało. Cena 6 $ miała się nijak do tego, co zobaczyliśmy:
Tego dnia kontynuowaliśmy naszą podróż po trasie, zwanej Dużym Kręgiem, odwiedzając kolejne zespoły świątynne. To już temat na osobną notkę, a może nawet dwie, ale to właśnie Banteay Srei, jako moja pierwsza świątynia Angkoru, zawsze będzie zajmować szczególne miejsce w moim sercu.
Przy okazji odwiedziliśmy też motylarnię, która znajdowała się w pobliżu Banteay Srei. Chcieliśmy uhonorować Alę, która jest biologiem, ale miejsce nas trochę rozczarowało. Cena 6 $ miała się nijak do tego, co zobaczyliśmy:
Tego dnia kontynuowaliśmy naszą podróż po trasie, zwanej Dużym Kręgiem, odwiedzając kolejne zespoły świątynne. To już temat na osobną notkę, a może nawet dwie, ale to właśnie Banteay Srei, jako moja pierwsza świątynia Angkoru, zawsze będzie zajmować szczególne miejsce w moim sercu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz