Do albańskiej stolicy dotarliśmy ostatniego dnia pod wieczór, więc czasu na zwiedzanie mieliśmy naprawdę niewiele.
Nie zachwyciło nas to miasto, ale żeby je zrozumieć, potrzeba trochę wiedzy o jego historii, więc podam przynajmniej podstawowe informacje. W tym obszarze istniało osadnictwo co najmniej od czasów bizantyjskich, ale za moment powstania Tirany uważa się dopiero rok 1614. Sulejman Pasza Bargijni wzniósł wtedy szereg budowli: meczety, łaźnie, zajazdy i niewielki rynek. Osada nosiła wówczas nazwę Teheran, dla uczczenia zwycięstw nad Persją.
Przez lata był tu tylko niewielki ośrodek handlowy. Sytuacja zmieniła się w 1920 roku, gdy ustanowiono Tiranę stolicą Albanii. Nowe centrum administracyjno-polityczne należało stworzyć od podstaw, a to spowodowało likwidację starej osmańskiej zabudowy. W 1944 r., po wojnie oraz okresie okupacji włoskiej i niemieckiej, do władzy doszedł komunistyczny dyktator Enver Hodża (Hoxha). Podczas ponad 40 lat jego władzy kontynuowano niszczenie starych, przede wszystkim sakralnych, budowli. W XX wieku w centrum miasta powstały nowe budynki, wcześniej głównie neoklasycystyczne, potem w stylu włoskiego modernizmu z czasów Mussoliniego i (za Enwera Hodży) socrealistyczne. Oczywiście także współczesne, bo Tirana, podobnie jak cała Albania, jest obecnie jednym wielkim placem budowy.
Starówki nie zwiedzaliśmy, bo jej w mieście po prostu nie ma, z przyczyn podanych wyżej. Rozejrzeliśmy się zatem po głównym placu Tirany - Placu Skanderbega. Stoi tu jego pomnik, meczet Ethema Beja, wieża zegarowa, budynek opery, kilka wielkich hoteli (część jest nadal w trakcie budowy), a także ogromny diabelski młyn przy samym pomniku. Całość robi wrażenie kompletnego chaosu:
Podobno wieczorami dużo się tam dzieje i wtedy Tirana nabiera swoistego uroku, ale my niestety nie mogliśmy dłużej zostać. Przeszliśmy jedną z głównych alei miasta, mijając różne budynki rządowe i jeden ze słynnych albańskich schronów:
Na chwilę zboczyliśmy w kierunku dawnej rezydencji albańskiego dyktatora (wydała mi się jakaś taka skromna). Enver Hodża nieprawdopodobnie, zwłaszcza jak na XX wiek, zniewolił naród. Doprowadził do całkowitej izolacji Albanii na arenie międzynarodowej oraz do dramatycznego zubożenia kraju, a także bezlitośnie prześladował i mordował własnych rodaków. Zakazał sprzedaży i przekazywania ziemi oraz posiadania prywatnych samochodów, ale za to każdy musiał mieć schron przeciwatomowy. Pierwsze prywatne auto w Albanii zarejestrowano w 1991 roku. Wcześniej było ich zaledwie kilka tysięcy i wszystkie były państwowe. Przy tej ilości aut bardziej rozwinięta sieć dróg nie była potrzebna. Te wszystkie absurdy można by jeszcze długo wymieniać. A rezydencja stoi i ma się świetnie:
Minęliśmy też stadion piłkarski, nazywany Areną Narodową. W jednym rogu znajduje się 112-metrowy budynek (24 piętra), który jest dziś najwyższym budynkiem w Albanii:
Już całkiem na zakończenie dotarliśmy na Plac Matki Teresy:
I tyle było mojej Tirany. I w ogóle Albanii. Może jeszcze kiedyś....
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz