poniedziałek, 4 listopada 2024

Moja Malta

   Udało mi się spełnić kolejne marzenie i zwiedzić Maltę. Pomysł pojawił się dość nieoczekiwanie i miałam bardzo mało czasu na przygotowanie. Jednak każdy dzień został dokładnie przemyślany i zaplanowany, tani hotel ze śniadaniami wybrany (w dobrej lokalizacji, czyli w Bugibbie przy głównej drodze, żeby łatwo było dojechać w różne miejsca), karty pokładowe wydrukowane, walizka spakowana. Towarzyszka podróży inna, niż do tej pory, ale byłam pewna, że się będziemy dobrze dogadywać. No i wystartowałyśmy! Tylko na 6 dni, jako że z różnych powodów wcześniej się nie dało, a chciałyśmy wrócić przed 1 listopada.

   Na miejsce dotarłyśmy późnym popołudniem i jedyne, co mogłyśmy zrobić, to przespacerować się wokół półwyspu. Ale jak na pierwszy wieczór i tak było ambitnie:

  
    No ale skąd w ogóle taki pomysł, dlaczego akurat Malta? Czy warto sobie zawracać głowę państewkiem o powierzchni 316 km², zamieszkałym przez pół miliona ludności? 

   Otóż zdecydowanie tak. Powodów znalazłam kilka.

  Po pierwsze kocham ciepełko, którego u nas brakuje zwłaszcza jesienią i zimą, a Malta znajduje się w cudownej strefie klimatu śródziemnomorskiego, z bardzo łagodną zimą oraz latem długim i ciepłym, czasem tylko gorącym. Średnia roczna temperatura w dzień wynosi 23 °C, a w nocy 16 °C. To czyni Maltę państwem z najlepszym klimatem na świecie, a jej stolicę – Vallettę – najsłoneczniejszą miejscowością w Europie. 

  Po drugie są tu piękne krajobrazy. Linia brzegowa obfituje w przeróżne zatoczki, cyple, skalne groty, wysokie klify i zaciszne plaże. Naprawdę jest w czym wybierać.

   Po trzecie historia, a tę Malta ma naprawdę imponującą. Cywilizacja zaczęła się tu rozwijać już ponad 7000 lat temu, o czym świadczą niektóre odnalezione artefakty. Okres neolityczny trwał od ok. 5200 p.n.e do co najmniej 2500 p.n.e. Mieszkańcy Malty prowadzili wówczas głównie koczowniczy tryb życia i budowali pierwsze budowle. Były to najpierw tylko sarkofagi, potem grupy bloków kamiennych, wreszcie, w latach 3600–3000 p.n.e, zaczęły powstawać bardziej potężne budowle megalityczne, głównie świątynie, prawdopodobnie związane z kultem płodności i kultem bogini - matki. Społeczeństwa zaczęły się osiedlać w stałych miejscach i tworzyć większe osady. Mimo wielowiekowego rozkwitu, w latach 2500–1500 p.n.e. nastąpił kres cywilizacji na Malcie. Przyczyny  załamania kultury i społeczności na wyspie nie zostały dotychczas jednoznacznie określone, nie wiadomo też, czy ludność się gdzieś nie przeniosła. 

   Przez następne wieki wyspy maltańskie pozostawały pod panowaniem między innymi Fenicjan i Kartaginy (800 – 218 r.  p.n.e.), Starożytnego Rzymu (218 r. p.n.e. – 870 r.), Arabów (870 – 1091 r.), Hrabstwa i Królestwa Sycylii (1091 – 1530 r.), Zakonu Maltańskiego (1530 – 1798 r.) oraz Wielkiej Brytanii (1800 – 1964 r.). Po wszystkich tych rządach również pozostało wiele pamiątek, sama stolica Malty ma ponad 300 zabytkowych budowli. A dochodzą do tego liczne obiekty w pozostałych miastach. Samych kościołów jest tu 365. Takiego zagęszczenia zabytkowych budowli nie ma w żadnym innym kraju. 

   Po czwarte kocham starożytne ruiny. Nie dlatego, że to ruiny, ale z powodu szacunku dla ich tysiącletniej historii. A na Malcie znajdują się dobrze zachowane pozostałości świątyń, zbudowanych ok. 3600 r. p.n.e., a więc starszych od Stonehenge i egipskich piramid. 

   A po piąte - joannici. Przez prawie 270 lat rządy na Malcie sprawował Zakon Maltański, zwany wcześniej Rycerskim Zakonem Szpitalników Świętego Jana lub krótko joannitami. Przenieśli się oni na Maltę po opuszczeniu kolejno Jerozolimy, Bodrum (tureckiego obecnie), Cypru i Rodos. Wszystkie ich poprzednie siedziby miałam już wcześniej okazję zwiedzić i się nimi zachwycić, zatem do kompletu brakowało mi jedynie Malty.   

      Na następny dzień przewidziany był ambitny plan - zwiedzanie Rabatu i Mdiny, przejazd na klify Dingli oraz do dwóch świątyń megalitycznych - Ħaġar Qim i Mnajdra. Rano zaskoczyło nas obfite śniadanie, bo w hotelu tej klasy nie spodziewałyśmy się takiego wyboru dań. W rezultacie nie zdołałyśmy się oprzeć pokusom i posiedziałyśmy w restauracji trochę za długo. W dodatku nie do końca dobrze zapamiętałam położenie przystanku i chwilę się błąkałyśmy po okolicy, ale ostatecznie udało się zdążyć na autobusSzczegółowe opisy wycieczek z tego dnia (oraz następnych) znajdą się w kolejnych notkach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Muzeum Archeologiczne i inne zajazdy joannitów

   Od 1958 roku Muzeum Narodowe mieści się w pochodzącym z XVI wieku zajeździe Prowansji (ogólnie o zajazdach będzie w dalszej części notki)...