piątek, 8 listopada 2024

Skarby południowego wybrzeża

    Lokalizacja naszego hotelu miała wiele zalet, ale gdy chciałyśmy dotrzeć na południe Malty, miałyśmy do przebycia długą drogę z przesiadkami. Przewidując, że nie damy rady się tam szybko przemieścić i w końcu zabraknie nam czasu, podzieliłam zwiedzanie tego rejonu na dwie części. W czwartek, po obejrzeniu Mdiny i Rabatu, wybrałyśmy się do Ħaġar Qim i Mnajdry oraz na klify Dingli. Resztę, czyli Blue Grotto i Marsaxlokk w połączeniu z Tarxien, zaplanowałam na sobotę.

To się w zasadzie sprawdziło, ale jakby nie do końca. Po pierwsze klify mnie trochę rozczarowały i nie polecałabym ich nikomu, kto musi dokonywać wyborów z powodu ograniczeń czasowych. Na Malcie i Gozo jest sporo ładniejszych miejsc. A po drugie miałam potem za mało czasu na wędrówkę po pięknych zatokach, w okolicy Marsaxlokk, np. ścieżką spacerową Hofriet.

A tak to wszystko wygląda na mapie:

To nie są wielkie odległości, ale na Malcie jeździ się wolno, drogi są kręte i wąskie, a w pobliżu większych miejscowości często zakorkowane. Autobusy mają mnóstwo przystanków, więc przejazd tych 35 km, w dodatku z przesiadkami, może zająć 2 godziny. My jechałyśmy jednego dnia od Rabatu do Ħaġar Qim i z powrotem przez Klify Dingli, a drugiego z Valetty do Blue Grotto i potem do Tarxien i Marsaxlokk. Dziś chyba bym to zrobiła nieco inaczej. W czwartek w ogóle zrezygnowałabym z klifów, a ze świątyń przeniosłabym się do Blue Grotto. To tylko 2 przystanki, na których zatrzymują się dwa autobusy (201 i 74, ale po drugiej stronie drogi) albo 20 minut spaceru. Potem powrót przez Rabat albo Valettę. A drugiego dnia z Valetty pojechałabym prosto do Tarxien i potem dalej do Marsaxlokk. Wtedy miałabym więcej czasu i zdążyłybyśmy odwiedzić wszystkie zatoczki na cyplu Delimara, nie tylko St. Peter's Pool.

Może komuś się te rady przydadzą, bo ja tam chyba drugi raz nie pojadę. Chociaż Malta bardzo mi się spodobała i lekki niedosyt pozostał. A teraz, zamiast marudzić, opiszę nasze obie wycieczki, z wyłączeniem megalitycznych świątyń, bo one znalazły się w osobnym wpisie.

Najpierw klify Dingli. Są podobno najwyższe na Malcie, ale z lądu słabo je widać i nie robią wielkiego wrażenia. Być może widok od strony morza jest bardziej spektakularny. Pojechałyśmy tam "201" z Rabatu i wysiadłyśmy na przystanku Cliffs, chociaż może lepszy byłby przystanek Maddalena, bo można by wtedy zajrzeć do kaplicy. Ale zdjęcia wychodzą lepsze z punktu położonego jeszcze dalej, za przystankiem Cliffs:






W sobotę najpierw pojechałyśmy do Valetty, gdzie przesiadłyśmy się na autobus 74, którym dojechałyśmy do przystanku Grotto. Stamtąd zrobiłyśmy sobie spacer pod górę:









Sama Błękitna Grota jest najlepiej widoczna z punktu widokowego przy przystanku Panorama, gdzie dotarłyśmy na koniec naszego spacerku:




Trochę musiałyśmy poczekać, ale w końcu dojechał spóźniony autobus do Valetty. Ponieważ pod miastem zaczęły się tworzyć korki, wysiadłyśmy trochę wcześniej, na przystanku Balbi, chociaż Dicembru też byłby dobry. Po przejściu na drugą stronę ulicy złapałyśmy kolejny autobus (kilka ich tędy jedzie) i pojechałyśmy do Tarxien, gdzie oprócz megalitycznych świątyń, opisanych w poprzednim wpisie, obejrzałyśmy (tylko z zewnątrz, niestety) piękną bazylikę Chrystusa Króla:





Uliczki wokół były piękne, jak wszędzie na Malcie:


Stamtąd pojechałyśmy do Marsaxlokk, gdzie znalazłyśmy się ok. 15:10. Nie pamiętam niestety, jakim autobusem, ale wydaje mi się, że z przystanku Pjazza, czyli spod bazyliki. Google pokazują wszystkie możliwości, więc jest to do ogarnięcia w razie potrzeby. Pokręciłyśmy się kilkanaście minut przy porcie z kolorowymi łodziami i budynkami mającymi równie barwne balkony, drzwi i okiennice. Po spacerze na cypel wróciłyśmy jeszcze raz w to miejsce i przy okazji zajrzałyśmy do kościoła Matki Bożej z Pompei. Część zdjęć w miasteczku robiłam około godziny 15, a resztę ponad 2 godziny później:















Ponieważ było już dość późno, od razu poszłyśmy szukać drogi na półwysep. Niestety lokalizacja nam wariowała, więc szłyśmy trochę na wyczucie wśród pól, przez co przeoczyłyśmy drogę do Hofriet. A tam są właśnie te zatoczki, które planowałam zobaczyć (wspomniałam o nich na początku wpisu). Mając więcej czasu na pewno byśmy w końcu je znalazły. Pojawił się za to drogowskaz do St. Peter's Pool, więc tam ostatecznie dotarłyśmy:








Jak widać, Malta ma bardzo wiele do zaoferowania turystom, nie tylko zabytki z różnych epok, ale i piękne krajobrazy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wieczorna Valetta i Pałac Wielkiego Mistrza

     Pałac Wielkich Mistrzów (Il-Palazz tal-Granmastru lub po prostu Il-Palazz), przy placu św. Jerzego (malt. Misrah San Gorg) to monumenta...