niedziela, 23 czerwca 2024

Powrót na Rodos

   Po moim poprzednim pobycie czułam lekki niedosyt, więc kiedy się nadarzyła okazja znowu tę piękną wyspę odwiedzić, nie zastanawiałam się długo. Zdecydowałam się na Faliraki i na hotel Evi. Był raczej niskiej kategorii, ale przecież nie zamierzałam w nim spędzać zbyt wiele czasu. Nie musiał też być blisko plaży, ważniejsza była odległość od przystanku i od miasta Rodos, do którego zamierzałam pojechać kilka razy. Za to miał wyżywienie w opcji All Inclusive, co nam znacznie ułatwiało aprowizację, chociaż nie ze wszystkich posiłków korzystaliśmy.

   Wylot mieliśmy w piątek, ale do hotelu dotarliśmy już po północy, więc naszym pierwszym dniem tak naprawdę była dopiero sobota. Samolot greckich linii Sky Express wylądował mięciutko, a potem było już tylko lepiej.



  Zaczęliśmy od spaceru po Faliraki i najbliższej okolicy. Miejscowy kościół mijaliśmy wielokrotnie, więc zdjęcia pochodzą nie tylko z tego pierwszego spaceru:





  Byliśmy też na głównej plaży i w okolicy portu:



   Po drodze odwiedziliśmy też miejscowe biuro podróży, w którym umówiliśmy się na dwie wycieczki - objazd po południowej części wyspy Rodos i rejs katamaranem na wyspę Simi. Wcześniej planowałam też wypożyczyć u nich samochód, ale okazało się, że w hotelu mieli dużo lepszą ofertę, więc skorzystaliśmy z niej, ale to już kilka dni później.

   Wracając ze spaceru zauważyliśmy na oknie baru, znajdującego się naprzeciw naszego hotelu, ciekawe ogłoszenie. Zbyszek skorzystał z zaproszenia i w niedzielę się tam udał. Niestety był tam jedynym kibicem, ale mecz obejrzał:




   Po południowym posiłku pojechaliśmy autobusem do stolicy wyspy - miasta Rodos. Uwielbiam to miejsce i głównie z tego powodu chciałam na wyspę ponownie przyjechać, chociaż miałam nadzieję dotrzeć również do miejsc, których nie udało mi się zwiedzić 13 lat temu. Ale na temat miasta Rodos będzie osobny wpis, a teraz jeszcze dorzucę relację z wtorkowej przejażdżki wypożyczonym samochodem po nieco dalszych okolicach Faliraki. Zaczęliśmy od plaży Traganou z pięknymi skałkami, kryjącymi kilka niewielkich jaskiń:






   Stamtąd chcieliśmy pojechać na plażę Anthony Quinna, bo poprzednim razem do niej nie trafiliśmy. Nie wiem, gdzie wtedy wylądowaliśmy, bo nas tam grupowo zawieźli z hotelu, a porównywanie moich zdjęć z internetowymi niczego nie wyjaśniło. Tym razem też nie było lepiej. Niestety nie tylko nie byłam na tej plaży, ale nawet nie widziałam jej z daleka. Jadąc samochodem kierowaliśmy się według drogowskazów i tak dotarliśmy na parking. Dalej wiodła wąska droga po stromym zboczu i nie zdecydowaliśmy się na nią wjechać. Z parkingu świadomie zeszliśmy na plażę Ladiko, ale byłam przekonana, że jesteśmy na prawym brzegu tej samej zatoki i naprzeciwko widzimy plażę Anthony Quinna. Oglądając mapę już po powrocie do domu, zorientowałam się, że linia brzegowa jest tu bardzo pokręcona i dopiero za kolejnym zakrętem dokładnie ukryta jest następna zatoka, ta właściwa. 

   A poniżej na zdjęciach najpierw nasz samochodzik i parking, potem widok z niego, wreszcie plaża Ladiko, a w tle widoczna jest plaża Plaka, a nie planowana Anthony Quinna:





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Berat - miasto okien

     Kolejny cudowny dzień w Albanii spędziliśmy w Beracie, jednym z dwóch albańskich miast - muzeów, które jest w całości wpisane na listę ...