wtorek, 27 sierpnia 2019

Moje wymarzone Rethymno

    Planując naszą wyprawę na Kretę, jednego byłam pewna od początku: muszę zamieszkać w
Rethymnie. Naogladałam się w przewodnikach i internecie zdjęć starówki i wiedziałam, że mi się tam spodoba. I od razu powiem, że się nie zawiodłam. Jeżeli jeszcze kiedyś wrócę na Kretę, to najchętniej jako bazę wypadową znów wybiorę to miasto. Położone jest prawie dokładnie w połowie między lotniskami międzynarodowymi w Chanii i Heraklionie, więc z żadnego transfer, trwający ok. 1 - 1,5 godziny, nie byłby specjalnie uciążliwy. Taka lokalizacja może stanowić problem jedynie w przypadku zwiedzania wschodnich krańców wyspy, ale na to już nie ma rady. Długość Krety to prawie 300 km, więc nie da się jej objechać całej, rezydując tylko w jednym miejscu. Może z tego względu Heraklion byłby trochę lepszy, ale tam starówka nie ma takiego klimatu.
   Dotarliśmy do naszego hotelu Liberty (bardzo przyjemne miejsce, z czystym sumieniem polecam) w porze kolacji, więc od razu po zameldowaniu się ruszyliśmy na podbój bufetu, a potem na wieczorny spacer. Miasto wyglądało bajkowo, chociaż wszędzie kłębiły się tłumy turystów. Mimo to podobało nam się bardzo i choć na regularne zwiedzanie przeznaczyliśmy cały drugi dzień naszego pobytu, to wieczorne spacerki stanowiły nasz codzienny rytuał, nawet po późnych powrotach z rozmaitych wycieczek. Poniżej zdjęcia z kilku takich spacerków. 

     Wieczór 1:



      Wieczór 2:




Wieczór 3:

























   O Rethymnie będzie więcej w następnej notce, a może nawet w dwóch. Tylko nieco bardziej obiektywnie i przewodnikowo. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Berat - miasto okien

     Kolejny cudowny dzień w Albanii spędziliśmy w Beracie, jednym z dwóch albańskich miast - muzeów, które jest w całości wpisane na listę ...