niedziela, 11 września 2022

Achalcyche, Goricyche, Upliscyche i nie tylko

    I znowu dzień pełen wrażeń. Opuściliśmy hotel w Tbilisi, w którym spędziliśmy 5 nocy, by przenieść się do Achalcyche. Oczywiście po drodze mieliśmy do odwiedzenia różne słynne miejsca, wszystkie są zaznaczone na drugiej mapie. A tytułowe "cyche" albo "ciche" to po gruzińsku twierdza:





   Pierwsze z nich to Upliscyche („Pańska Twierdza” albo "Twierdza Władcy"). Powstało  na wysokim i skalistym brzegu rzeki Kury (Mtkvari) już 3 tysiące lat temu. Wiadomo, że na przełomie II i I tysiąclecia p.n.e. istniała tutaj duża społeczność zamieszkująca naturalne jaskinie. 

   Kompleks zajmuje powierzchnię około 8 hektarów, a w czasach świetności mógł być zamieszkany nawet przez 20 tysięcy ludzi. Do dziś przetrwały głównie zabytki z czasów rzymskich i średniowiecznych. Wodę do miasta sprowadzano z gór specjalnymi rurami, ale była też możliwość pobrania jej bezpośrednio z rzeki dzięki wykutemu w skale tunelowi. Architektura miasta jest połączeniem wpływów pogańskich i chrześcijańskich. Kształty wszystkich budowli, które zachowały się do naszych czasów, są obłe, zaokrąglone przez wodę i piasek. Mogłabym tam spędzić cały dzień, szukając śladów historii. Niestety czas był ograniczony, więc biegałam tylko z aparatem, aby uchwycić jak najwięcej:













   Niektórzy porównują Upliscyche z Jordańską Petrą, ale to miasto jest bez porównania starsze - pierwsze komory skalne zaczęto w nim drążyć prawie 7 tys. lat temu. Już w V wieku p.n.e. było najważniejszym ośrodkiem religijnym i politycznym, a także potężną twierdzą, a w tym czasie Nabatejczycy z Petry dopiero poszukiwali miejsca do osiedlenia się. 

   W XII wieku powstała tu cerkiew św. Jerzego:




   Tuż obok znajdują się ruiny wsi, którą kiedyś przeniesiono na drugą stronę rzeki, ponieważ powstała na terenie dawnego cmentarza:



   Mieliśmy też ogromną przyjemność wysłuchać koncertu pieśni gruzińskich w sali królowej Tamary. Nawiasem mówiąc Tamary nigdy tu nie było, ale sala jest faktycznie wyjątkowa, śpiewający zespół z Gori zresztą też. To było moje pierwsze, ale nie jedyne spotkanie z gruzińskim śpiewem polifonicznym:



   Z żalem pozostawiłam za sobą starożytne skalne miasto, by się udać do Gori. Specjalnie mnie tam nie ciągnęło, ale mieliśmy po drodze, poza tym z niczego nie chciałam rezygnować. Stalin czy nie, zobaczyć trzeba. Ale w ramach protestu postanowiłam nie finansować muzeum i biletu wstępu nie nabyłam. Zatem zdjęcia  będą przedstawiać tylko te obiekty muzealne, które widać na zewnątrz. A więc w wielkim skrócie: gmach muzeum, wagon - salonka domek ojca Stalina:







  Gori to oczywiście nie tylko miasto Stalina. Jest tam też kilka innych ciekawych obiektów, na przykład zamek na wzgórzu. Znany był już od VII wieku n.e., jednak badania archeologiczne odsłoniły pozostałości znacznie starszej twierdzy z przełomu III i II wieku p.n.e. U podnóża góry znajdują się dwie cerkwie, które odwiedziłam: Katedra Bogurodzicy i mały kościółek świętych Archaniołów:







  W ramach dalszego zwiedzania udaliśmy się "do wód". Miejscowość Bordżomi znajduje się w wąwozie rozdzielającym dwa pasma górskie Małego Kaukazu. Dnem wąwozu płynie największa rzeka Gruzji - Kura (Mtkwari). Lecznicze właściwości wód mineralnych Bordżomi znane były już w czasach starożytnych, czego dowodzą odkrycia archeologiczne. Źródła mineralne słynnej wody Bordżomi odkryto ponad 1000 lat temu, a po wieloletniej przerwie i całkowitym zapomnieniu, ponownie w latach 30-tych XIX wieku. W 1850 r. w mieście Bordżomi został założony Park Wód Mineralnych, a w 1854 r. rozpoczęła się budowa pierwszej rozlewni. Tymczasem wieść o źródłach leczniczych obiegła całą Rosję. Bordżomi się rozrastało. Powstały nowe pałace, parki, skwery, hotele, zaczęto budowę letnich rezydencji arystokracji - Michała Woroncowa i wielkiego księcia Rosji Michała Romanowa. W 1894 r. poprowadzono linię kolejową. W czasach sowieckich miasto ponownie zyskało status modnego uzdrowiska, zmienił się tylko skład kuracjuszy. 

   Wodę wydobywa się z głębokości 1200-1500 metrów. Jest ona bardzo wysoko zmineralizowana, trzykrotnie bardziej niż najlepsze polskie wody. To sprawia, że jej smak jest dość specyficzny i nie każdy jest w stanie wypić do końca swoją porcję. 

    Główną atrakcją uzdrowiska Bordżomi jest Park Wód Mineralnych:



   Najbardziej zwrócił moją uwagę Pałac Perski "Firuza" - zabytkowy dom Mirzy Rizy Chana, czyli dawna siedziba konsula Iranu. Budynek powstał w 1892 r. Z zewnątrz widać typowy dla Iranu sposób wykończenia sufitu na balkonie:




  Z Bordżomi pojechaliśmy już prosto do Achalcyche. Miasto leży 110 km od Armenii, a do granicy z Turcją ma jeszcze bliżej - 15 km, jest więc takim gruzińsko-ormiańsko-tureckim tyglem. Ormian jest tu naprawdę dużo, co można zauważyć obserwując napisy albo ludzi idących ulicami (Ormianie wyglądają inaczej, rzuca się to w oczy). Ale miasto leży jednak w Gruzji, więc królowa Tamara musi być:



    Od razu po zakwaterowaniu pognaliśmy na zamek, żeby go jeszcze za dnia obejrzeć. Po drodze minęliśmy kilka ładnych zabytkowych domów:

   Pierwsze historyczne wzmianki o mieście datuje się na IX w. Pod koniec XII wieku twierdza zmieniła właściciela, który ją nazwał Achal-ciche (Nowy Zamek). W wieku XIV miasto awansowało do rangi stolicy księstwa Samcche. Rozbudowany został zamek, wzmocniono mury, powstały baszty i monaster. Pod koniec XVI wieku okolicę opanowali Turcy, którzy w 1628 roku ogłosili Achalcyche stolicą prowincji imperium. Twierdza ponownie została poddana rozbudowie i otrzymała nową nazwę – Rabat (po arabsku miejsce umocnione). Odtąd zamku broniły dwie linię murów i baszt, Zamek Górny oraz Cytadela wzniesiona na szczycie wysokiej skały. Przestrzeń za murami wypełniły domy mieszkalne muzułmanów, budynki administracyjne, a także wspaniały meczet Achmedije i biblioteka, wzniesione w połowie XVIII wieku.

  Rosjanie zdobyli miasto w 1828 roku. Od tego czasu zamek stopniowo popadał w ruinę. O przywróceniu jego dawnej chwały dopiero w XXI wieku, już w niepodległej Gruzji, zdecydował prezydent Micheil Saakaszwili. Rekonstrukcja zamku zakończyła się w 2012 r. Przeprowadzono ją w stylu godnym Miszy Budowniczego. Nie dbając o prawdę historyczną stworzono taki plastikowy Disneyland, co pozbawia to miejsce autentyzmu, daje jednak pewne wyobrażenie o jego dawnym wyglądzie. Ale na wzgórzu zamkowym jest klimacik i można tam sympatycznie spędzić czas: 









   Podobno uroczystość oddania gotowego zamku odbyła się z wielką pompą przy udziale Charlesa Aznavoura, czyli Szahnura Waghinaka Aznawuriana, którego ojciec urodził się w Achalcyche. Piosenkarz ma na dziedzińcu swoją gwiazdę, którą sfotografowałam później, kiedy po zapadnięciu zmroku wybraliśmy się na zamek, aby obejrzeć iluminację: 





I tak zakończył się szósty dzień naszej wyprawy. To już prawie połowa!

Linki do wszystkich postów o Gruzji, łącznie z bieżącym wpisem, w kolejności chronologicznej

1. https://jakaela.blogspot.com/2022/09/kaukaz-zaczynamy-przygode.html

2. https://jakaela.blogspot.com/2022/09/kazbek-kazbegi-i-gruzinska-droga-wojenna.html

3. https://jakaela.blogspot.com/2022/09/dawid-garedza-pirosmani-i-wina-kachetii.html

4. https://jakaela.blogspot.com/2022/09/wyprawa-do-chewsuretii.html

5. https://jakaela.blogspot.com/2022/09/jeszcze-raz-o-szatili-i-dzielnych.html

6. https://jakaela.blogspot.com/2022/09/achalcyche-goricyche-upliscyche-i-nie.html

7. https://jakaela.blogspot.com/2022/09/i-znowu-zamki-i-skalne-miasta.html

8. https://jakaela.blogspot.com/2022/09/kolchida.html

9. https://jakaela.blogspot.com/2022/09/wyprawa-do-ponocnej-gruzji.html

10. https://jakaela.blogspot.com/2022/09/swanetia-dzien-drugi.html

11. https://jakaela.blogspot.com/2022/09/o-tajemniczej-swanetii-jeszcze-raz.html

12. https://jakaela.blogspot.com/2022/09/z-gor-nad-morze-czarne.html

13. https://jakaela.blogspot.com/2022/09/batumi-stolica-adzarii.html

14. https://jakaela.blogspot.com/2022/09/i-nadal-batumi.html

15. https://jakaela.blogspot.com/2022/09/bogactwo-adzarii-makhuntseti-i-mirveti.html

16. https://jakaela.blogspot.com/2022/09/park-narodowy-mtirala.html

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Ochryda i skarby Bizancjum

    Z wiedzania Ochrydy część druga. Będzie sakralnie i po bizantyjsku bogato, bo wschodnie kościoły z różnych wieków od lat darzę sentyment...