sobota, 10 września 2022

Jeszcze raz o Szatili i dzielnych Chewsurach

  Mieszkając w tak strategicznym miejscu Chewsurowie przez wieki musieli odpierać ataki Persów, Bizantyjczyków, Mongołów, Chazarów, Arabów, Turków i innych najeźdźców, dzięki czemu wykształciła się ich odwaga i kunszt wojenny. Pomocą w walce służyło im też ukształtowanie terenu, które pozwalało na skuteczną obronę, czyli głębokie wąwozy o stromych zboczach, o charakterystycznym kształcie litery V, gdzie można było przygotowywać zasadzki. Kiedy wróg pojawiał się nad Aragwi, waleczni górale porzucali pracę na roli, schodzili w dolinę i stawali do walki, którą prawi zawsze wygrywali. W burzliwych czasach, na prośbę gruzińskich władców, pomagali także nizinnym regionom Gruzji. Zdarzyło się tak choćby w 1659 roku, kiedy wezwane na pomoc wojska Chewsurów zeszły z gór i uderzyły na Persów, wyzwalając całą Kachetię spod władzy okupantów w ciągu jednej doby. Szczególnie zasłużyli się w bitwie niedaleko Tbilisi w 1795 r. Słynnych 300 Aragwelów (Chewsurów znad Aragwi) złożyło przysięgę, że nie cofną się przed nacierającym wojskiem perskim, liczącym 35 tys. ludzi. Żaden z nich nie złamał przysięgi – wszyscy polegli na polu walki, jak dzielni Spartanie w Termopilach. Dziś jedna ze stacji metra w Tbilisi nosi imię Trzystu Aragwelów. W stolicy postawiono ku ich pamięci pomnik, a Cerkiew zaliczyła ich w poczet świętych.

W Szatili znajduje się największa i najbardziej znana gruzińska wieś obronna, powstała we wczesnym średniowieczu, prawdopodobnie w XII wieku. Zabytkowy zespół składa się około 60 wież, które łączą się ścianami lub pomostami. Baszty stojące na zewnątrz często posiadają drewniane balkony. Całość tworzy zwartą, widowiskową twierdzę, która od razu rzuca się w oczy i zachwyca wjeżdżających do wsi turystów: 




Zapraszam teraz na krótkią przechadzkę przez fortecę, która została niedawno odrestaurowana i już nie grozi zawaleniem, a jednocześnie nie odczuwa się ingerencji konserwatorów:






















Po nocy spędzonej w Szatili odwiedziliśmy jeszcze jedną taką wieś obronną - Muco (Mutso), położoną kilkanaście kilometrów dalej na południowy wschód. Jest to kompleks składający się z 30 średniowiecznych domów warownych, 4 wież strażniczych oraz kilkunastu innych obiektów. Całość stoi na pionowym urwisku, nad wąwozem potoku Andakisckali. Wprawdzie z dawnej twierdzy zostało tylko około 40% pierwotnego stanu, ale i tak robi wrażenie. Najpierw przeszliśmy kawałek dalej, żeby dotrzeć do miejsca, w którym twierdza jest widoczna z drogi:




   Ze względu na swoje położenie wioska Muco nie jest tak łatwo dostępna dla zwiedzających, jak w Szatili. Wprawdzie podejście nie jest długie, ale za to bardzo strome i w upale może sprawić sporo kłopotu. Na szczęście dałam radę i mogę podzielić się zdjęciami:











   W drodze powrotnej zatrzymaliśmy się tuż przy granicy z Czeczenią, w wyjątkowym miejscu o bardzo smutnej historii. Anatori to wieś, która według źródeł historycznych zniknęła w XVIII wieku na skutek epidemii. Miejsce to znajduje się na przecięciu dwóch dolin, gdzie krzyżowały się drogi z Czeczenii-Inguszetii, Dagestanu, Tuszetii i Kartli-Kachetii, na uczęszczanym szlaku. Kiedy więc w wiosce wybuchła czarna zaraza, istniało poważne ryzyko jej rozprzestrzenienia się. Aby tego uniknąć podjęto bardzo drastyczne kroki. To było znacznie więcej, niż zwykła kwarantanna i izolacja. Trzech mężczyzn zostało wybranych do kontrolowania wszystkich trzech wyjść z wioski, aby nikt nie mógł uciec. Gdyby ktoś jednak próbował, napastnicy mieli prawo strzelać. Grobowce zbudowali wieśniacy. Wewnątrz ułożono po kilka półek wzdłuż ścian. Zarażeni ludzie dobrowolnie szli do grobu, kładli się na półce i czekali na śmierć. Pochowano tam kilkadziesiąt osób, w tym matkę z małym dzieckiem. Od tego czasu nikt nie odważył się osiedlić w wiosce. Miejsce uważane jest za święte i mistyczne, ale wiele osób je odwiedza, zostawiając kwiaty, świece czy ikony:





Przy okazji dodam, że w trakcie rosyjsko - czeczeńskich wojen dokładnie tędy rzesze uciekinierów migrowały na zachód, również do Polski, a teren Chewsuretii stanowił azyl dla rannych bojowników i ludności cywilnej. Natomiast teraz granica jest silnie strzeżona i nikomu nie wolno jej przekraczać. Szlaban na trakcie jest symboliczny, ale wysoko w górach znajdują się niewidoczne stanowiska rosyjskich i gruzińskich pograniczników, którzy bacznie obserwują teren i na pewno nikogo nie przeoczą:


I to już koniec mojej przygody z Chewsuretią, pora udać się w dalszą drogę. Do odkrycia pozostała przecież jeszcze cała druga połowa Gruzji, na zachód od Tbilisi.

Linki do wszystkich postów o Gruzji, łącznie z bieżącym wpisem, w kolejności chronologicznej

1. https://jakaela.blogspot.com/2022/09/kaukaz-zaczynamy-przygode.html

2. https://jakaela.blogspot.com/2022/09/kazbek-kazbegi-i-gruzinska-droga-wojenna.html

3. https://jakaela.blogspot.com/2022/09/dawid-garedza-pirosmani-i-wina-kachetii.html

4. https://jakaela.blogspot.com/2022/09/wyprawa-do-chewsuretii.html

5. https://jakaela.blogspot.com/2022/09/jeszcze-raz-o-szatili-i-dzielnych.html

6. https://jakaela.blogspot.com/2022/09/achalcyche-goricyche-upliscyche-i-nie.html

7. https://jakaela.blogspot.com/2022/09/i-znowu-zamki-i-skalne-miasta.html

8. https://jakaela.blogspot.com/2022/09/kolchida.html

9. https://jakaela.blogspot.com/2022/09/wyprawa-do-ponocnej-gruzji.html

10. https://jakaela.blogspot.com/2022/09/swanetia-dzien-drugi.html

11. https://jakaela.blogspot.com/2022/09/o-tajemniczej-swanetii-jeszcze-raz.html

12. https://jakaela.blogspot.com/2022/09/z-gor-nad-morze-czarne.html

13. https://jakaela.blogspot.com/2022/09/batumi-stolica-adzarii.html

14. https://jakaela.blogspot.com/2022/09/i-nadal-batumi.html

15. https://jakaela.blogspot.com/2022/09/bogactwo-adzarii-makhuntseti-i-mirveti.html

16. https://jakaela.blogspot.com/2022/09/park-narodowy-mtirala.html

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Ochryda i skarby Bizancjum

    Z wiedzania Ochrydy część druga. Będzie sakralnie i po bizantyjsku bogato, bo wschodnie kościoły z różnych wieków od lat darzę sentyment...