Tym razem ruszyliśmy na północ do tajemniczej krainy Chewsurów, ukrytej wśród gór Kaukazu Wysokiego. Trudna droga wymogła znów jazdę terenówką:
Początkowo jechaliśmy tą samą drogą, co dwa dni wcześniej do Stepancmindy, ale w Żinvali, jeszcze przed sztucznym jeziorem, odbiliśmy w prawo. Asfalt skończył się dość szybko i dalej podążaliśmy wykutą w skale drogą szutrową, biegnącą równolegle do rzeki Pszawi Aragwi:
Naszym celem była Chewsuretia, a a konkretnie wieś Szatili, gdzie mieliśmy zamówiony nocleg. Po drodze, oprócz pięknych widoków, zapowiadało się kilka szczególnych atrakcji. Pierwszy przystanek to Pshauri Balada, gdzie czekał na nas obfity posiłek. Można było przedtem zobaczyć, jak powstają pierogi chinkali w wersji wiejskiej, gotowane w kociołku nad ogniskiem:
Niebawem okolica stała się jeszcze piękniejsza i potrzebowaliśmy koniecznie gdzieś się zatrzymać, bo robienie zdjęć w czasie jazdy po takiej drodze było praktycznie niemożliwe. Oczywistym miejscem był parking na przełęczy Datwis Dżwari (Datvisjvari), w miejscu znanym pod nazwą Niedźwiedzi Krzyż, na wysokości 2689 m. To rzeczywiście świetny punkt widokowy, a jednocześnie granica wododziałów Azji (Morze Kaspijskie) i Europy (Morze Czarne), a widoki niezapomniane:
Kolejny postój miał miejsce przy wieży Lebaiskari. To jedna z wielu podobnych budowli, które mijaliśmy po drodze:
Chewsurowie potrzebowali wież i innego typu warowni, by skutecznie bronić się przed najeźdźcami. A trzeba przyznać, że był to niezwykle waleczny naród. Byli przez królów gruzińskich zwolnieni z płacenia daniny, a w zamian za to mieli strzec północnej granicy królestwa oraz brać udział w wyprawach wojennych. Do tej kwestii wrócę jeszcze w kolejnej notce.
Po kilku godzinach ekscytującej jazdy dotarliśmy do Szatili. Niewielka wioska z zaledwie 22 mieszkańcami (dane z 2014 r.), leży w wąwozie rzeki Argun, zaledwie 4 km od granicy z Czeczenią. Życie tu jest niezwykle trudne, ponieważ przez pół roku wieś jest całkowicie odcięta od świata, zasypane śniegiem drogi są całkowicie nieprzejezdne. Niektórzy przenoszą się na ten czas do miejscowości położonych dalej na południe, już poza Chewsuretią, inni emigrują na dobre:
Nie chcę za bardzo wydłużać wpisu, więc na tym dziś zakończę, a następnym razem napiszę o wioskach obronnych, które zwiedzaliśmy nie tylko w Szatili.
Linki do wszystkich postów o Gruzji, łącznie z bieżącym wpisem, w kolejności chronologicznej
1. https://jakaela.blogspot.com/2022/09/kaukaz-zaczynamy-przygode.html
2. https://jakaela.blogspot.com/2022/09/kazbek-kazbegi-i-gruzinska-droga-wojenna.html
3. https://jakaela.blogspot.com/2022/09/dawid-garedza-pirosmani-i-wina-kachetii.html
4. https://jakaela.blogspot.com/2022/09/wyprawa-do-chewsuretii.html
5. https://jakaela.blogspot.com/2022/09/jeszcze-raz-o-szatili-i-dzielnych.html
6. https://jakaela.blogspot.com/2022/09/achalcyche-goricyche-upliscyche-i-nie.html
7. https://jakaela.blogspot.com/2022/09/i-znowu-zamki-i-skalne-miasta.html
8. https://jakaela.blogspot.com/2022/09/kolchida.html
9. https://jakaela.blogspot.com/2022/09/wyprawa-do-ponocnej-gruzji.html
10. https://jakaela.blogspot.com/2022/09/swanetia-dzien-drugi.html
11. https://jakaela.blogspot.com/2022/09/o-tajemniczej-swanetii-jeszcze-raz.html
12. https://jakaela.blogspot.com/2022/09/z-gor-nad-morze-czarne.html
13. https://jakaela.blogspot.com/2022/09/batumi-stolica-adzarii.html
14. https://jakaela.blogspot.com/2022/09/i-nadal-batumi.html
15. https://jakaela.blogspot.com/2022/09/bogactwo-adzarii-makhuntseti-i-mirveti.html
16. https://jakaela.blogspot.com/2022/09/park-narodowy-mtirala.html
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz