Z żalem i uczuciem niedosytu opuściliśmy Mestię i gościnną Swanetię i ruszyliśmy ku Morzu Czarnemu:
Droga prowadziła wzdłuż rzeki Inguri i sztucznego jeziora:
Tama na rzece Inguri, zbudowana w 1984 r., umożliwiła zaprojektowanie kaskady elektrowni wodnych. W tym czasie była najwyższą zaporą wodną na świecie. Jak podaje Wikipedia, jest to zapora łukowa o podwójnej krzywiźnie (jej ściana w przekroju zarówno poziomym jak i pionowym ma kształt łuku wygiętego częścią środkową w kierunku wysokiej wody, co zapewnia optymalną wytrzymałość na naciski wielu tysięcy ton wody). Zbudowana została z żelbetu i zakotwiona w dnie i ścianach doliny. Jej wysokość wynosi 271,5 m, zaś długość mierzona wzdłuż korony – 728 m. Grubość muru zapory u podstawy wynosi 52 m, a w koronie 10 m.
Po zbudowaniu zapory powstało sztucznego jezioro o długości ponad 20 km. Od pewnego czasu są tam organizowane rejsy dla turystów. Płynie się zdezelowaną motorówką albo taką większą krypą na kilkanaście osób, co może trochę zniechęcać. Natomiast widoki na wzgórza otaczające jezioro są tak niezwykłe, jakbyśmy się nagle znaleźli na jakimś azjatyckim morzu:
Po opuszczeniu łódek trzeba się było wspiąć na strome zbocze. Najpierw szliśmy po prowizorycznie przygotowanej ścieżce, dopiero potem mogliśmy skorzystać ze schodów. W sumie zrobiło się z tego spore podejście, oczywiście w upale. Schody zaczynają się dużo wyżej od miejsca cumowania dlatego, że w czasie naszej wycieczki poziom wody był wyjątkowo niski (nie wyrównał się jeszcze po pracach remontowych). Normalnie idzie się tędy tylko po schodach, więc dużo krócej:
Z góry można zobaczyć zaporę, a z punktu widokowego, położonego nieco dalej, jej drugą stronę:
Elektrownia jest położona na granicy między Gruzją i separatystyczną republiką Abchazji. Zapora jest po stronie gruzińskiej, a centrum kontroli po abchaskiej. Od czasu, gdy w Abchazji rozpoczęły się ruchy separatystyczne, Gruzini obawiają się, że utracą kontrolę nad elektrownią, dostarczającą im 40-50% prądu. Na razie udaje się współpracować ze stroną abchaską na zasadzie obustronnych korzyści (my wam puścimy wodę z zapory, a wy nam dacie prąd).
Niedaleko miejsca, w którym nasza droga zbliżyła się do wybrzeża Morza Czarnego, znajduje się nadmorski kurort Ureki. Jego nazwa jest zmienioną turecką nazwą "yürek", co oznacza serce. A do Turcji jest stąd zaledwie 60 km.
Zatrzymaliśmy się tu na krótki postój i zajrzeliśmy na plażę ze słynnym czarnym wulkanicznym piaskiem, który ma podobno właściwości lecznicze. Wspomaga układ sercowo-naczyniowy, oddechowy, mięśniowo-szkieletowy oraz łagodzi objawy nerwicy. Parę metrów dalej leży wioska Magnetiti, której nazwa pochodzi od magnetytu tworzącego ten piasek.
Jeśli chodzi o łagodzenie nerwicy, to ja tam miałam raczej przeciwne odczucia. Mocno zgniewało mnie to, że plaża był zatłoczona i brudna i nie chodzi tylko o kolor piasku, który może wywoływać takie wrażenie. Główna ulica też nie zachęcała do spaceru, w dodatku było straszliwie gorąco, więc poszliśmy do restauracji. Po obiadku udaliśmy się drogą biegnącą wśród herbacianych pól do kolejnej nadmorskiej miejscowości - Gonio, położonej zaledwie 7 km od tureckiej granicy. Planowaliśmy tam spędzić ostatnie 4 noce naszej wyprawy:
Zanim pojechaliśmy pod hotel, postanowiliśmy zapoznać się z najważniejszym zabytkiem w okolicy - fortecą, którą zbudowali Rzymianie w I wieku n.e. Najstarsze wzmianki, odnoszące się do tego miejsca znajdują się u Pliniusza Starszego (zapiski z 77 roku). Warownię wzniesiono na planie prostokąta o długości 222 m i szerokości 195 m, otacza ją kamienny mur obronny, zwieńczony krenelażem, wzmocniony 18 basztami (wcześniej był ich 22). Wysokość muru to 5 m, a w narożnikach z basztami 7 m:
Podobno na terenie fortecy znajduje się grób św. Macieja, jednego z dwunastu apostołów, wybranego na miejsce Judasza. Na razie jednak żadne badania archeologiczne tego faktu nie potwierdziły. W muzeum na jednej z tablic informacyjnych opisano historię twierdzy. Autorzy tego opisu powołują się na pisma Epifaniusza z Salaminy (Cypr), Doroteusza z Tyru, Sofroniusza i innych, które mają dowodzić, że właśnie tu św. Maciej został pochowany. Rząd gruziński zabrania jednak prowadzenia wykopalisk w pobliżu cmentarza. Możliwe są jedynie prace archeologiczne przy fundamentach fortecy, dotyczące głównie czasów rzymskich. Kamień nagrobny jest zabytkowy, a postawiona nad nim kapliczka w stylu bizantyjskim - całkiem współczesna:
Linki do wszystkich postów o Gruzji, łącznie z bieżącym wpisem, w kolejności chronologicznej
1. https://jakaela.blogspot.com/2022/09/kaukaz-zaczynamy-przygode.html
2. https://jakaela.blogspot.com/2022/09/kazbek-kazbegi-i-gruzinska-droga-wojenna.html
3. https://jakaela.blogspot.com/2022/09/dawid-garedza-pirosmani-i-wina-kachetii.html
4. https://jakaela.blogspot.com/2022/09/wyprawa-do-chewsuretii.html
5. https://jakaela.blogspot.com/2022/09/jeszcze-raz-o-szatili-i-dzielnych.html
6. https://jakaela.blogspot.com/2022/09/achalcyche-goricyche-upliscyche-i-nie.html
7. https://jakaela.blogspot.com/2022/09/i-znowu-zamki-i-skalne-miasta.html
8. https://jakaela.blogspot.com/2022/09/kolchida.html
9. https://jakaela.blogspot.com/2022/09/wyprawa-do-ponocnej-gruzji.html
10. https://jakaela.blogspot.com/2022/09/swanetia-dzien-drugi.html
11. https://jakaela.blogspot.com/2022/09/o-tajemniczej-swanetii-jeszcze-raz.html
12. https://jakaela.blogspot.com/2022/09/z-gor-nad-morze-czarne.html
13. https://jakaela.blogspot.com/2022/09/batumi-stolica-adzarii.html
14. https://jakaela.blogspot.com/2022/09/i-nadal-batumi.html
15. https://jakaela.blogspot.com/2022/09/bogactwo-adzarii-makhuntseti-i-mirveti.html
16. https://jakaela.blogspot.com/2022/09/park-narodowy-mtirala.html
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz