Kolejny raz tego dnia znaleźliśmy się na Placu Katedralnym w Ferrarze. Przed nami, od strony północnej, w całej swej krasie prezentował się zamek Castello Estense di Ferrara, zwany też Zamkiem św. Michała. No, może nie w całej krasie, trochę go przesłaniały stragany, rozstawione na placu. Za to Savonarola był widoczny w całości:
Obeszliśmy zamek od strony południowej, gdzie udało się go zobaczyć lepiej:
Jest to ceglany budynek z masywnymi bastionami, otoczony szeroką fosą. Przy jego budowie wykorzystano fundamenty istniejącego tu wcześniej zamku bizantyjskiego z VI w. Rodzina d'Este rozpoczęła budowę nowej siedziby w 1385 po spacyfikowaniu buntu mieszczan, ponieważ obawiano się kolejnej rewolty, a poprzedni pałac nie gwarantował bezpieczeństwa. Pierwotnie więc był to zamek obronny, który z czasem przekształcony został w pełną przepychu rezydencję rodu, który mieszkał tu aż do 1598 r. Niestety, przenosząc się do Modeny, właściciele wywieźli całe wyposażenie wnętrz, dlatego dziś w komnatach możemy podziwiać wyłącznie freski. Niemniej zamek pozostaje jednym z symboli Ferrary i prezentuje się naprawdę malowniczo:
Do zamku prowadzą trzy bramy, każda ze zwodzonym mostem, przez dwie z nich przeszliśmy z jednej strony zamku na drugą:
Obok zamku stoi niewielki gotycki kościół San Giuliano:
Niedaleko, po drugiej stronie Corso Martiri della Libertà, znajduje się budynek Teatro Comunale Claudio Abbado. Warto zajrzeć na jego podwórko o oryginalnym kształcie, nazywane La Rotonda. Z bramy z kolei ciekawie wygląda zamek:
Pozostało nam jeszcze trochę wolnego czasu przed zaplanowanym powrotem do Bolonii. Można go było spędzić na penetrowaniu kolejnych zakamarków w tej części miasta, ale my postanowiliśmy wybrać się jeszcze na północ, gdzie rozciąga się tzw. Założenie Herkulesowe (Addizione Erculea). Jest to dzielnica, wybudowana pod koniec XV wieku przez Biaggia Rossettiego, na rozkaz księcia Herkulesa d' Este i jest najstarszym tego rodzaju założeniem urbanistycznym w Europie. Plan oparty został na prostych, przecinających się pod kątem 90 stopni ulicach. Te, które prowadzą do bram miasta, mają dokładnie takie same długości - 2 km. Przecinają się na skrzyżowaniu Quadrivio degli Angeli przy Palazzo dei Diamanti.
Ruszając spod zamku przecięliśmy główną ulicę Viale Cavour, która na wysokości zamku przechodzi w Largo Castello, po czym minęliśmy trzy piękne budynki: jeden nieznanego mi pochodzenia, zajmowany prze Deutsche Bank, drugi biały, należący do Izby Przemysłowo-Handlowej (Camera di commercio), a trzeci pomarańczowy, będący miejscem dawnej giełdy (Ex-Borsa) z dziedzińcem, przykrytym szklaną kopułą z XVII wieku (ach, czemu nie weszliśmy do środka?!):
Spacer na północ kontynuowaliśmy ulicą Corso Ercole I d'Este, mijając po drodze różne perełki architektury renesansowej:
Zatrzymaliśmy się w końcu przy słynnym Palazzo dei Diamanti, gdzie weszliśmy również na dziedziniec. Nazwa pałacu nie wymaga chyba komentarza:
Zaraz za skrzyżowaniem , po prawej stronie, leży niewielki park z prawdziwymi okazami starych drzew, w tym cedrów libańskich o grubych, powyginanych konarach:
Chcieliśmy sobie przez park skrócić drogę, ale nie posiadał wyjścia na stosowne ulice, więc drogi nadłożyliśmy, ale był to miły spacer i nie żałuję.
Chwilę później dotarliśmy do kościoła św. Krzysztofa, wzniesionego w XV wieku dla zakonu kartuzów. Po ich wypędzeniu w czasach napoleońskich, cały kompleks znalazł się w posiadaniu miasta. Wkrótce urządzono tu cmentarz, Cimitero Monumentale Della Certosa, jeden z najpiękniejszych we Włoszech. Większość grobów znajduje się pod portykami, co wygląda naprawdę niezwykle:
Wracając ulicą Via Borso trafiliśmy prosto na Piazza Ariosto, gdzie znajduje się pomnik poety, niestety cały zasłonięty rusztowaniami. Ludovico Giovanni Ariosto, poeta włoski, autor poematu "Orland szalony", urodził się 8 września 1474 r., a zmarł 6 lipca 1533 r.. Większość życia spędził w Ferrarze, gdzie jego ojciec, Niccolo Ariosto, był ochmistrzem na dworze Herkulesa d'Este. Jest więc postacią ważną dla Ferrary, stąd jego nazwisko spotykamy w mieście wielokrotnie:
Nasz pobyt w Ferrarze pomału się kończył, zbliżała się pora odjazdu, więc jeszcze przeszliśmy uliczkami, zerkając głębiej w niektóre bramy, aby do końca wykorzystać czas:
I to już ostatni odcinek relacji z naszej październikowej wycieczki do Włoch.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz